Wyróżniony wpis

Inspiracje na przedświąteczny kiermasz w przedszkolu

No i mamy grudzień! A wraz z grudniem zaczął się ten piękny czas, który tak uwielbiam. Zapach piernika, pomarańczy i świerkowych gałązek. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam wtedy tworzyć dekoracje i zamieniać swoje mieszkanko w magiczne miejsce pełne światełek i zapachów. Czas już powoli tę magię przenosić do przedszkola. Pewnie w Waszych salach już stoją choinki i migoczą lampki, ale czy jesteście już gotowi na świąteczny kiermasz? A może szukacie inspiracji na upominki od dzieci dla rodziców? Tym krótkim wpisem chcę podzielić się z Wami swoimi tegorocznymi pomysłami.

Dla mnie zawsze ważne jest to, aby drobiazgi, które wykonam były możliwie niskonakładowe a półprodukty łatwe do zdobycia. Tym sposobem zanim zabrałam się do pracy zrobiłam przedświąteczne porządki w domowych szufladach i już miałam połowę potrzebnych rzeczy do pracy. Fajnym sposobem na zdobycie tanich gadżetów są zakupy rok wcześniej. TAK! Prawie rok temu, tuż po świętach Bożego Narodzenia w popularnej drogerii wyprzedawano świąteczne dekoracje dosłownie po złotówce. A, że przydasi nigdy za wiele to kupiłam, wrzuciłam do szuflady i w tym roku są jak znalazł. Oto kilka propozycji, które powstały w duchu ,,zero waste”:

  1. Świąteczna herbatka

Do przygotowania: herbata liściasta, suszone pomarańcze, goździki, pierniczek, wstążka, celofanowy woreczek lub słoiczek;

Świąteczna herbatka fot. Marta Szypulska
  • Świąteczne podkładki pod kubek

Do przygotowania: korek, filc, nożyczki, pistolet i klej na gorąco;

Przyznam się, że podkładki kupiłam w popularnym sklepie z różnościami, i skleiłam je tworząc świąteczny wzór. Z powodzeniem jednak można pobawić się nożyczkami i z filcu wyciąć świąteczne kształty, które nakleimy na korek.

Świąteczne podkładki pod kubek fot. Marta Szypulska
  • Satynowa choinka ze wstążki

Do przygotowania: brystol, wstążka, nożyczki, pistolet i klej na gorąco, drewniana podstawka,  celofan, dowolne świąteczne ozdoby;

Satynowa choinka ze wstążki fot. Marta Szypulska
  • Pistacjowa choinka

Do przygotowania: brystol, nożyczki, łupiny po pistacjach, pistolet i klej na gorąco;

Pistacjowa choinka fot. Marta Szypulska
  • Świąteczne świece i świeczniki

Do przygotowania: świece, sznurek jutowy, kora, stary szklany świecznik lub słoik, sztuczny śnieg;

Świąteczne świece i świeczniki fot. Marta Szypulska

_______________________________________________________________________________

Marta Szypulska – nauczycielka wychowania przedszkolnego w Przedszkolu Publicznym nr 13 w Szczecinie

Wyróżniony wpis
fot. Ewa Kujawińska

Ile tu się dzieje!

Pracuję w grupie integracyjnej. W czasie przeznaczonym na zabawy swobodne zaprosiłam do stolika Antosia, chłopca z niepełnosprawnością. Antoś ostatnio polubił planszówki, układanki i gry edukacyjne. Podążam „za dzieckiem” i wykorzystuję jego zainteresowania. Zaproponowałam chłopcu grę ćwiczącą pamięć wzrokową i sprawność manualną. Zadanie polegało na nakładaniu przez dziecko kolorowych elementów (figur geometrycznych i brył  z dziurką w środku) na plastikowy palik wg wzoru. Antoś najpierw zapoznał się z elementami gry, a potem zaczął je w sposób dowolny wkładać na stojaczek – ćwiczył sprawność manualną. Chłopiec w znikomym zakresie porozumiewa się werbalnie więc ja nazywałam kolory i elementy, potem Antoś je wskazywał. Grupka dzieci zebrała się przy stoliku i obserwowała naszą zabawę. Zaprosiłam kilkoro do stolika, ponieważ Antoś bardzo potrzebuje zabaw z dziećmi i ich towarzystwa. Wyjęłam karty, na których były wzory do zapamiętania. Pokazałam Antosiowi kartę, na której były tylko dwa elementy i poprosiłam:

  • Antosiu, ułóż tak samo na swoim patyczku.

Chłopiec próbował, pytał mnie wzrokiem, czy dobrze. Pomogłam i udało się nałożyć prawidłowo elementy na patyczek. Dzieci siedzące przy stoliku nagrodziły Antosia naszymi grupowymi oklaskami. Wtedy weszła do sali pani logopeda, aby zabrać Antosia na zajęcia. Przez chwilę przyglądała się naszej zabawie i powiedziała:

– Ciekawe, czy zapamiętacie więcej elementów? – po czym zapytała Antosia, czy chce iść na zajęcia do gabinetu, uzyskała zgodę chłopca i wyszli. A my bawiliśmy się dalej.

Chętne dzieci siadały po troje do stolika – bo tyle stojaczków jest w zestawie. Najpierw była pierwsza próba, czyli odwzorowanie piramidki z karty, a potem pięć prób „z pamięci” czyli pokaz karty, chwila na zapamiętanie (4 elementy, dwie cechy do zapamiętania – kolor i kształt) i start. Kto ułożył elementy zgodnie z wzorem otrzymywał punkt. Ćwiczyliśmy pamięć wzrokową.

Obserwowałam dzieci w trakcie wykonywania zadań: chwila skupienia wzroku na karcie z wzorem, wybieranie elementów z pudełka, nakładanie. Ala ułożyła prawidłowo. Jeszcze o tym nie wiedziała, ale ja wiedziałam. Spojrzała w bok – Kuba miał inaczej. Szybko zdjęła swoje elementy z patyczka i umieściła takie, jak miał Kuba. Odkryłam kartę:

  • sprawdźcie, kto ma dobrze;

         Rozczarowanie Ali. Miała dobrze na początku, a potem zmieniła układ. Kolejne rozdanie, Ala się zawahała, oczy powędrowały w jedną stronę, w drugą, w końcu dziewczynka powiedziała

  • aaa, wkładam byle jak;
  • Alu, zaufaj swoim oczom i swojej głowie. Nakładaj tak, jak ty zapamiętałaś, nie patrz, jak inne dzieci nakładają – powiedziałam;

 W kolejnym rozdaniu Ala nałożyła dwa elementy prawidłowo a potem znów zerknęła  na boki. Każdy miał inaczej. Ala nie wiedziała, co zrobić. Resztę elementów ułożyła tak, jak koleżanka z prawej strony. Czwarta próba. Ala była skupiona. Nałożyła elementy na palik i potem się rozejrzała. Zaniepokoiła się, bo jedna osoba miała inaczej, druga jeszcze się zastanawiała. Ręka Ali powędrowała w stronę pudełka z elementami i…. cofnęła się. Dziewczynka nie zmieniła ułożenia. Skończyli.

  • Sprawdźcie, kto ma dobrze ułożone?

Ala zdobyła swój pierwszy punkt i cała się rozpromieniła. Piąta próba Ali również była udana.

  Zapisałam liczbę punktów uzyskanych przez graczy i zaprosiłam kolejną trójkę. Historia się powtarzała: wahanie, spoglądanie na innych, brak pewności, naśladowanie. 

 W grze wzięło udział piętnaścioro dzieci. Troje układało piramidki z zaufaniem do siebie, bez sprawdzania, co robią inni. Te dzieci zdobyły najwięcej punktów.

  Pomyślałam, że pisząc konspekt zajęcia opartego na tej grze zapewne napisalibyśmy w celach: usprawnianie manualne, ćwiczenie koordynacji wzrokowo-ruchowej, utrwalanie kolorów i kształtów, ćwiczenie pamięci wzrokowej, ćwiczenie koncentracji.

A co tu się dzieje? A tu – nie umniejszając wszystkich wcześniej wypisanych umiejętności – dzieją się rzeczy bardzo ważne. Tu się kształtuje postawa życiowa. Dzieci dostają przekaz: zaufaj sobie, naśladowanie innych nie zawsze jest dobre. Uwierz, że potrafisz. A jeśli zrobisz błąd, to jest to twój błąd i nikogo nie będziesz o niego obwiniać. A jeśli zrobisz samodzielnie i zrobisz dobrze, to jest to twoja satysfakcja i twoja radość. W pełni zasłużona.

Każdego dnia kształtujemy przyszłych dorosłych. Budujemy ich poczucie własnej wartości lub „podcinamy skrzydła”. Uczymy zaufania do siebie lub przeciwnie, wzorowania się na innych. Wzmacniamy motywację lub osłabiamy. Tworzymy twórców lub odtwórców….. Nie dzieje się to w szczególnych sytuacjach  czy na specjalnych zajęciach. Ważne są nasze słowa, ważna jest nasza wiara w dziecko i jego umiejętności. Ważna jest nasza cierpliwość i życzliwość. Kształtujemy człowieka każdego dnia, w codziennych czynnościach, zajęciach, rozmowach, zabawach.

         To nie patos, to prawda. Taka jest nasza praca.

 Sami wiemy, jak (często) wiele w nas niepewności, jak (często) krzywdy, które zadziały się gdzieś, kiedyś, rzutują na nasze życie tu i teraz. Jak błędy ważnych dla nas ludzie, spowodowały, że „niektóre cegiełki” w tej budowli jaką jesteśmy, są krzywo ułożone. Ile trudu nas kosztuje prostowanie tych błędów.  A teraz to my jesteśmy budowniczymi i kładziemy cegiełki każdego dnia.

 Największą satysfakcję z pracy mam w tych momentach, kiedy „zgaszone”, wycofane dziecko zaczyna się otwierać i bawić swobodnie. Gdy wcześniej zalęknione, spojrzy mi w oczy i powie „nie” na moją propozycję. Dusza mi wtedy śpiewa. Nie, nie promuję nieposłuszeństwa. Chcę aby dzieci czuły się swobodnie i nie bały się wyrażać swojego zdania. Chcę, aby wiedziały, czego chcą i umiały do tego dążyć. Chcę aby wierzyły w siebie i dokonywały wyborów. Na tą chwilę to może kwestia: rysowanie czy układanka. Dla nas wybór niewiele znaczący, a dla dziecka ważny. Ta umiejętność dokonywania wyboru przeniesie się na dorosłe życie i dorosłe decyzje.Zdolność dostrzegania tej zależności i tego procesu, w naszych codziennych działaniach, jest niezwykle ważna.

Każdego dnia przekazujemy dzieciom wiedzę, usprawniamy, ćwiczymy umiejętności. To ważne. Każdego dnia kształtujemy przyszłych dorosłych. To najważniejsze. Nie wolno nam o tym zapominać. Nasza praca jest niezwykle ważna i odpowiedzialna. To nie patos, to prawda. Taka właśnie jest nasza praca.

Życzę wszystkim radości budowania pięknych, silnych ludzi.

Ewa Kujawińska
Nauczycielka wychowania przedszkolnego i oligofrenopedagog. Autorka książki Baw się z nami literami.

Wyróżniony wpis

Wakacyjna lista zadań – opowiadanie.

Tuż po tym, gdy mama odebrała Marysię z przedszkola, dziewczynka zaczęła
z podekscytowaniem opowiadać o tym, co wydarzyło się w jej grupie ostatniego dnia przed wakacjami.

– Pomogliśmy pani posprzątać salę, poukładaliśmy gry na półkach, klocki włożyliśmy do odpowiednich pudełek, autka zaparkowały na swoich miejscach, lalki odłożyliśmy do ich domku. Bo wiesz, nasza sala będzie miała wolne w wakacje i w czasie dyżuru żadne dzieci nie będą się w niej bawić.  Oprócz tego rozmawialiśmy o tym gdzie pojedziemy na wakacje, pani przypomniała nam duuużo zasad bezpieczeństwa.

– To chyba dobrze, że aż tyle rzeczy udało wam się zrobić w ciągu jednego dnia? – zapytała mama.

– No niby tak, bo zostawiamy salę przygotowaną dla innych dzieci, wiemy, jak się bezpiecznie zachować w czasie wakacji. Ale mimo wszystko jest mi smutno, że po wakacjach nie wrócę już do przedszkola tylko będę musiała iść do szkoły.

– Wiem, że jest ci smutno, Marysiu. Ale taka jest kolej rzeczy – dorastamy. Najpierw przechodzimy
z grupy do grupy w przedszkolu, później z klasy do klasy w szkole aż w końcu stajemy się dorośli.

– Ale to wcale nie jest fajne. Przecież już się zżyliśmy a w szkole pewnie nas rozdzielą.

– Pewnie was rozdzielą, ale dzięki temu poznasz nowe osoby, które być może polubisz tak samo jak dzieci ze swojej przedszkolnej grupy. …

Wróciwszy do domu, Marysia zaczęła wyciągać ze swojego plecaka swoje skarby – prace plastyczne, rysunki od koleżanek, mapy skarbów i jeszcze jedną rzecz.

– Mamo, zapomniałam o tym! Zobacz! Dostaliśmy to dziś od naszej pani! – dziewczynka trzymała
w ręce słoik.

– A co to takiego? – zaciekawiła się mama, biorąc słoik do ręki.

– To wakacyjna lista zadań do zrobienia! W każdą niedzielę wieczorem mamy wyciągać jedną karteczkę, na której będzie zapisane zadanie na cały tydzień! Ciekawe, jakie zadania nam pani wymyśliła! Pewnie będzie coś o posprzątaniu pokoju albo pomaganiu rodzicom…

BĄDŹ DOBRY DLA SIEBIE I INNYCH

W pierwszą wakacyjną niedzielę, wieczorem, tuż przed zaśnięciem, Marysia wylosowała pierwszą karteczkę. A ponieważ od jakiegoś czasu potrafiła już sama czytać, nie poprosiła mamy o pomoc tylko sama przeczytała to, co było napisane na karteczce.

– Bądź dobry dla siebie i innych… Mamo, o co chodzi?

– Marysiu, myślę, że waszej pani chodziło o to, żebyście dostrzegali, kiedy innym dzieje się krzywda, żebyście pomagali innym, gdy tego potrzebują. I żebyście sami nie wyrządzali krzywdy ani przykrości drugiemu człowiekowi.

– To akurat wiem! Przecież jeżeli zrobię coś złego innej osobie, z pewnością będzie jej przykro. Staram się też zawsze pomagać, kiedy zaczyna się jakaś kłótnia w naszej grupie.
 I jest mi przykro, kiedy widzę, jak inni niszczą przyrodę. Ale o co chodzi z tym, że mamy być dobrzy dla siebie.

– Córeczko, być dobrym dla siebie to dbanie o swoje zdrowie, spotkania z przyjaciółmi, odpoczynek…  Czasami być dobrym dla siebie oznacza być samym, bo samotności też czasami potrzebujemy, żeby odpocząć.

– A czy być dobrym dla siebie, to też  bawić ulubionymi zabawkami?

– Tak Marysiu, to też jest forma być dobrym dla siebie, ponieważ spędzasz czas na tym, co lubisz.

– Hmmm… Mamo, a czy możemy zrobić listę rzeczy, które oznaczają bycie dobrym dla innych i dla siebie?

– Możemy Marysiu. Ale jutro. Teraz obie idziemy już spać…

MIERZ WYSOKO

– No nie, z tym zadaniem to pani przesadziła! – Marysia nie wiedziała, co zrobić z zadaniem
o wysokim mierzeniu.

– Dlaczego tak uważasz? – mama zajrzała Marysi przez ramię, odczytując na kartce kolejne zadanie wylosowane ze słoika.

– Przecież ja jestem najniższą dziewczynką z grupy! Jak w takim razie mam zmierzyć coś wysokiego?

– Marysiu, zadanie „mierz wysoko” wcale nie oznacza tego, że masz wyciągnąć linijkę
i mierzyć rzeczy.

– Nie? – Marysia wyglądała na zaskoczoną – To co w takim razie mam robić, skoro nie mierzyć?

– Mierzyć właśnie powinnaś, kochanie. Mierzyć wysoko oznacza, że nie powinnaś stawiać przed sobą zadań, które zrobisz z łatwością. Wręcz przeciwnie – powinnaś wyznaczać sobie takie zadania, które sprawią ci trudność, przy których trzeba będzie się zmęczyć, których może nie zrealizujesz w całości.

– Nie rozumiem. Po co mam wymyślać sobie trudne zadanie, których nie wykonam?

– Wcale nie wiesz, czy ich nie wykonasz. Ale jeżeli nie spróbujesz, nie będziesz wiedziała. Czasami zadanie uda ci się wykonać, czasami nie. Będą zadania, które sprawią ci wiele trudności, ale je zrealizujesz.  Takie zadania pokażą ci, że jeżeli postawisz sobie na drodze zadanie trudne i mu podołasz, będziesz czuła radość dużo większą, niż gdy wykonasz zadanie łatwe, którego wykonania jesteś pewna…

CIESZ SIĘ Z MAŁYCH RZECZY

– Marysiu, co dzisiaj wylosowałaś ze swojego słoika? – zapytała mama.

– Że mam się cieszyć z małych rzeczy. Tylko nie wiem, co z tym mam zrobić. Bo co, mam się cieszyć, widząc klocek lego?

– Myślę, że i klocek lego może wywołać uśmiech na twarzy (mogą też wywołać płacz – pomyślała mama – gdy się na nie nadepnie…). Z pewnością taki klocek będzie cieszył, gdy akurat tego jednego braknie ci do budowy domku dla lalek i znajdziesz go na samym dnie pudełka.

– A, czyli od dziś będę się cieszyć na widok klocków lego. Okej, może być.

– Oprócz tych klocków, można cieszyć się też z innych rzeczy. Na przykład z tego, że jest ładna pogoda i możemy wyjść pobawić się na podwórko. Albo z tego, że jedziemy na wakacje w góry – mimo, że chciałaś jechać nad morze. Za chwilę pójdziesz do szkoły. Mam nadzieję, że będziesz się cieszyć z każdej oceny, którą dostaniesz, nie tylko z piątek i szóstek.

– Ale przecież to są najlepsze oceny, jak mam się cieszyć z niższych ocen? – zapytała Marysia.

– Mam nadzieję, że będziesz cieszyć także z czwórek i trójek – bo ja na pewno będę się z nich cieszyć. Wiadomo, piątki i szóstki są fajne, ale czasami zdobycie trójki z trudnego dla ciebie przedmiotu cieszy bardziej, niż zdobycie szóstki przedmiotu, który nie sprawia ci trudności.

– Myślisz, że uda mi się cieszyć z trójek?

– Mam taką nadzieję. A tymczasem chodź, będziemy się cieszyć z tego, że znalazłyśmy pasujące do naszej budowli lego…

UWIERZ W SIEBIE

– Mamo, co to znaczy „uwierz w siebie?” – zapytała Marysia.

– A dlaczego o to pytasz? – mama spojrzała na dziewczynkę.

– Bo dziś wylosowałam takie zadanie ze słoika od pani z przedszkola.

– A, dziś niedziela… – mama usiadła obok Marysi

– Niedziela niedzielą, ale co to znaczy, że mam uwierzyć w siebie? – Marysia wierciła się na łóżku, oczekując od mamy odpowiedzi.

– Uwierzyć w siebie, córeczko, oznacza, że nie możesz się poddawać. Nawet, jeżeli coś ci się nie uda, zawsze możesz powtórzyć to zadanie i spróbować wykonać je jeszcze raz. Ale nigdy nie możesz się poddać. Są takie chwile, że mamy ochotę powiedzieć „i tak mi się to nie uda, to nie ma sensu”. Ale później okazuje się, że za którymś razem wykonanie zadania przyszło nam już łatwiej niż wcześniej a satysfakcja z jego wykonania jest ogromna. Zawsze musisz mówić sobie, że ci się uda, że potrafisz, że możesz.

– Czyli muszę po prostu pamiętać, żeby wszystkie rozpoczęte zadania kończyć, nawet, jeżeli będą trudne? I nawet, jeżeli będę myślała, że mi się nie uda?

– Dokładnie tak, Marysiu. Nigdy nie możesz się poddawać. Zawsze musisz wierzyć w swoje możliwości.

BĄDŹ BLISKO, GDY KTOŚ TEGO POTRZEBUJE

– Mamo, potrzebujesz mnie? – zapytała Marysia.

– Co to za pytanie, oczywiście, że cię potrzebuję – mama wyglądała na zaskoczoną pytaniem.

– To w takim razie siadam blisko ciebie, bo mnie potrzebujesz.

Mama w dalszym ciągu nie do końca wiedziała, o co Marysi chodzi.

– Marysiu, ale ja potrzebuję ciebie zawsze, nieważne, czy siedzisz blisko mnie, czy bawisz się na podwórku z koleżankami.

– No ale kolejne zadanie od pani brzmi „bądź blisko, gdy ktoś tego potrzebuje”. A Ty mnie potrzebujesz, więc siedzę obok. I w takim razie już zawsze będę obok ciebie.

Mama nie zdążyła jeszcze odpowiedzieć Marysi na jej deklarację, gdy dziewczynka zerwała się na nogi i patrząc na mamę zapytała:

– A czy tata też mnie potrzebuje?

– Tak, Marysiu, tata też cię potrzebuje.

– To jak ja mam to zrobić, żeby być obok Was zawsze? Przecież się nie rozdwoję! Pracujecie przecież  w różnych miejscach, nie dam rady być w jednym czasie obok ciebie i obok taty! – Marysia nie wiedziała, jak wybrnąć z tej sytuacji.

– Córeczko, my z tatą zawsze będziemy cię potrzebować. Nieważne, czy będziesz miała lat siedem, siedemnaście czy trzydzieści siedem. Nieważne też, czy będziesz mieszkała jeszcze
z nami, czy – gdy dorośniesz – wyprowadzisz się z domu. Myślę, że waszej pani chodziło
w tym zadaniu o to, żeby zauważać drugiego człowieka. Gdy widzisz, że ktoś jest smutny, że ktoś ma problem, kłopot – zapytaj, czy możesz mu pomóc. Czasami wystarczy przy kimś posiedzieć. Czasami pomaga rozmowa. Jednak nigdy nie narzucaj pomocy, a ją proponuj. Wtedy druga osoba będzie wiedziała, że może na ciebie liczyć.

– Ale powiedziałaś, że ty zawsze mnie potrzebujesz. To ja już nic z tego nie rozumiem.

– Marysiu, jesteś moją córką. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, dlatego zawsze już będę cię potrzebowała.

– Obojętnie, czy będę akurat w domu czy w szkole?

– Tak Marysiu, obojętnie.

– No to dobrze. To ja już chyba pójdę spać. Dobranoc mamo! I wiesz co? Ja też cię potrzebuję…

DOSTRZEGAJ PIĘKNO OTACZAJĄCEGO CIĘ ŚWIATA

Kolejna wakacyjna niedziela upłynęła Marysi i jej rodzinie na pakowaniu się przed wyjazdem w góry. Marysia w dalszym ciągu nie była przekonana do tego pomysłu. No bo gdzie będzie szukała muszelek, skoro w górach nie ma plaży? Gdzie będzie budowała zamki z piasku? Gdzie popłynie statkiem? Nie chciała jednak zaprzątać rodzicom tym głowy, bo oni akurat bardzo cieszyli się na ten wyjazd. Mówili, że będą całą rodziną chodzili na długie spacery, przygotują ognisko z kiełbaskami. Marysi jednak będzie brakowało tych muszelek…

Gdy rodzice sprawdzali z listą, czy wszystko już jest spakowane, Marysia wzięła do ręki swój słoik z zadaniami na wakacje i wylosowała kolejną karteczkę. Przeczytała na niej „dostrzegaj piękno otaczającego cię świata”. Długo zastanawiała się, o co pani mogło chodzić. I kiedy popatrzała na swoją spakowaną walizkę, która tym razem ruszy w góry a nie nad morze, chyba w końcu to zrozumiała. Nieważne, gdzie pojadą. Nieważne, czy będą to wakacje
w Polsce czy za granicą. Nieważne, czy będą to góry, czy morze. Nieważne, czy gdziekolwiek pojadą. Ważne jest przede wszystkim to, że będą razem – mama, tata i Marysia. Kiedy będą razem, wszędzie będzie dobrze.  A może te górskie widoki wcale nie będą takie złe? Może te długie spacery pozwolą na odkrycie jakiś magicznych miejsc? Może kiełbaska
z ogniska nie będzie tym samym, co nadmorskie gofry, ale okaże się, że też jest smaczna? Może uda się spotkać w lesie jakieś zwierzęta?  Może te góry to wcale nie jest taki zły pomysł?…

NIE BÓJ SIĘ OKAZYWAĆ SWOICH EMOCJI

– Mamo, czy ja okazuję swoje emocje? – Marysia weszła do kuchni, trzymając w ręce karteczkę z zadaniem ze słoika.

– Zastanówmy się. Gdy żegnałaś się z przedszkolem, byłaś smutna. Gdy podjęliśmy z tatą decyzję, że w tym roku pojedziemy w góry a nie nad morze, byłaś zła. Gdy spotykasz na podwórku swoje koleżanki, jesteś szczęśliwa…. Tak, okazujesz swoje emocje.

– To dlaczego zadanie od pani brzmi „nie bój się okazywać emocji”? Przecież właśnie mi powiedziałaś, że ja to potrafię.

– Marysiu, emocje to bardzo trudny temat. Ty potrafisz je okazywać. Potrafisz pokazać, że jesteś szczęśliwa, zła, smutna czy przestraszona. Ale są dzieci, które tego nie potrafią. Zdarza się też tak, że gdy dorastamy, mamy wrażenie, że nikt nas nie rozumie. Dlatego też dorośli potrafią udawać, że się cieszą, gdy tak naprawdę są smutni.

– Ale dlaczego dorośli tak robią? Przecież jak ja jestem smutna, to nie potrafię się wtedy uśmiechać.

– Czasami są sytuacje, kiedy dorośli udają, bo wydaje im się, że tak jest lepiej.

– Nic z tego nie rozumiem. To może ja mam płakać, kiedy jestem szczęśliwa? Albo uśmiechać się, kiedy jestem przestraszona?

– Wręcz przeciwnie! I właśnie o to chodzi w tym zadaniu – żeby zawsze mówić o tym, co jest w tobie. Jeżeli jesteś szczęśliwa – mów o tym. Jeżeli jesteś smutna – powiedz, dlaczego. Jeżeli się czegoś boisz – masz do tego prawo. Tylko nigdy nie udawaj.

– Chyba mi się to uda. Skoro do tej pory mi to wychodziło. Dobra, spróbuję – bardzo się cieszę, że jutro będziemy malować mój pokój i że pojedziemy wybrać biurko i krzesło, które staną pod oknem!

BĄDŹ SOBĄ

W ostatnią wakacyjną niedzielę, Marysia usiadła z mamą na łóżku, trzymając w ręku słoik. Była w nim ostatnia kartka – ostatnie zadanie na wakacje.

– To co, otwieramy? – zapytała mama.

– Nie wiem, czy chcę… – Marysia trzymała słoik w ręce i intensywnie się w niego wpatrywała.

– Dlaczego nie wiesz, czy chcesz? – mama wyglądała na zaskoczoną.

– Bo jeżeli otworzę ten słoik i wylosuję tą kartkę, to będzie takie ostateczne pożegnanie
 z przedszkolem. Do tej pory nie myślałam jeszcze o tym, że za chwilę idę do szkoły. A teraz, gdy ze słoika zniknie ostatnia kartka, zniknie też przedszkole…

– Marysiu, przedszkole nie zniknie. Zawsze będzie w twoim sercu. To tam nauczyłaś się wielu rzeczy, które zostaną z tobą na całe życie. To tam poznałaś swoje koleżanki i kolegów,
z którymi będziesz teraz przebywała w szkole. W przedszkolu spędziłaś wiele pięknych chwil, które uwiecznione są na zdjęciach. Jeżeli będziesz pielęgnować wspomnienia o nim, to przedszkole zawsze będzie dla ciebie ważnym etapem twojego życia.

– Na pewno? – Marysia spojrzała na mamę.

– Mam pomysł, który ci w tym pomoże. Ale będziemy musiały wyciągnąć tą ostatnią kartkę, żeby ten pomysł zrealizować.

– Co to za pomysł? – zapytała Marysia.

– Pomyślałam, że kupimy ramkę na zdjęcia i włożymy w nią wszystkie karteczki z zadaniami. Będziesz mogła ta ramkę postawić sobie na biurku. Dzięki temu przedszkole zawsze będzie blisko ciebie. Tylko wiesz, do tej ramki potrzebujemy jeszcze tej ostatniej karteczki…

– No dobra, to wyciągam – Marysia otworzyła słoik i wzięła do ręki ostatnie wakacyjne zadanie – Bądź sobą. Ale mamo, przecież ja jestem sobą, Marysią. A nie tobą.

– I tak powinno pozostać. Nie próbuj nigdy upodobnić się do kogoś innego. Zawsze miej swoje zdanie, idź swoją drogą. I nigdy się nie zmieniaj…

______________________________________________________________________________

Karina Perkowska – nauczycielka wychowania przedszkolnego w Miejskim Przedszkolu Nr 34 im. Jasia i Małgosi w Katowicach.

Wyróżniony wpis

Bombowa świeca dla taty.

Dlaczego bombowa? Moje przedszkolaki uznały, że kojarzy im się z laską dynamitu. Ale to nie jedyny powód. Wosk pszczeli jest naturalnym surowcem produkowanym przez pszczoły. Jego właściwości są naprawdę niesamowite. Świece wykonane w 100% z wosku pszczelego nie wydzielają szkodliwych substancji, a dodatkowo emitują jony ujemne, które oczyszczają powietrze z kurzu, pleśni, wirusów, bakterii i innych zanieczyszczeń. A jak przepięknie pachną! Moje dzieciaki kochają pracę z woskiem pszczelim i rozpoznają ten zapach z daleka. Ja użyłam wosku w formie węzy pszczelej, ponieważ praca z nią jest bardzo prosta i nie wymaga wysokiej temperatury, dlatego wykonanie naszej świecy jest zupełnie bezpieczne.  Arkusze węzy pszczelej można kupić w sklepach pszczelarskich lub w sprzedaży wysyłkowej. Ja użyłam węzy do ramek wielkopolskich o wymiarach 33×23 cm . Można kupić także gotowe arkusze o różnych wymiarach lub całe zestawy do wyrobu świec. Potrzebny będzie także bawełniany sznurek, jeżeli nie ma go w zestawie.  Znajdziemy go również pod nazwą „knot” i „sznurek wędliniarski”. Tak na prawdę, to ten sam produkt, więc wszystko jedno, gdzie go kupimy, jednak jako „sznurek bawełniany” jest najtańszy 😉

Jak zrobić świecę o wysokości 10 cm?

Produkty:

– arkusz węzy pszczelej  o wymiarach 10×23 cm

– sznurek bawełniany o długości 13 cm

fot. Michalina Matlak

Wykonanie:

1. Przyciąć węzę do odpowiednich wymiarów.

2. Położyć sznurek na brzegu krótszej strony arkusza tak, aby jego początek zrównał się z lewą krawędzią arkusza a koniec wystawał poza prawą krawędź. 

3. Zawinąć krawędź arkusza tak, aby jak najciaśniej otaczała sznurek.

4. Rolować świecę lekko dociskając do stołu, cały czas pilnując by brzegi były równo oraz by świeca zwinięta była jak najciaśniej.  

5. Gdy całość arkusza jest zwinięta, toczymy świecę kilkakrotnie w przód i tył, niczym wałek, aby  krawędź wtopiła się lekko i nie odstawała tak bardzo. 

6. Na koniec można udekorować świecę na przykład szarym papierem i przewiązać naturalnym sznurkiem. 

Wskazówka! Jeżeli węza się kruszy, należy odstawić ją na chwilę w ciepłe miejsce lub ogrzać suszarką. 

Do wykonania świeczki typu tea-light  potrzeba trzech pasków o wymiarach 3×23 cm oraz sznurka o długości 5 cm. Postępujemy w ten sam sposób jak powyżej, a tam, gdzie kończy się pierwszy pasek, układamy następny. 

Życzę przyjemnej, aromaterapeutycznej pracy!

Pozdrawiam!

Michalina Matlak

Nauczyciel wychowania przedszkolnego w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Mesznej.

Wyróżniony wpis

Przyjazny dla środowiska upominek doskonały na Dzień Mamy!

W poszukiwaniu pomysłu na upominek z okazji Dnia Mamy, poznajcie propozycję od Pani Michaliny, która zechciała się nim podzielić na naszym blogu. Możemy go wykonać wspólnie z dziećmi, ponieważ jest prosty w wykonaniu. A ile przy tym zabawy!

Oto propozycja prezentu na dzień mamy – peeling różany ekologiczny. Bo która mama nie marzy o chwili relaksu? A jeszcze bez obaw o swoje zdrowie i środowisko!

Po pierwsze potrzebujemy słoiczków z odzysku. Około 80 – 100 ml pojemności. Fajne są takie, po kosmetykach, ale po koncentracie pomidorowym też się nadadzą, szczególnie, że na zakrętce jednej z wiodących marek jest napisane „spróbujesz… pokochasz…” ;-P 

Pozostałe składniki to:

  • sól himalajska różowa (w wersji budżetowej wymieszana z cukrem)
  • suszone płatki róż
  • olej ze słodkich migdałów lub inny najlepiej bez zapachu. Naturalny zapach różany nadający się do ciała np taki do produkcji perfum (czyste olejki eteryczne mogą uczulać) 
fot. Michalina Matlak

Wykonanie jest bardzo proste, gdyż nie ma jakichś sztywnych proporcji.

Sól wsypujemy do słoiczka zostawiając trochę miejsca na płatki róż. Zakręcamy słoiczek i potrząsamy, żeby płatki się równomiernie rozłożyły. Odkręcamy ponownie i wlewamy olej. Można posłużyć się miarką, taką jak do syropów. Ja użyłam półtorej takiej miarki. Chodzi o to, by cała sól się zamoczyła, ale żeby na powierzchni peelingu nie utworzyła się duża warstwa oleju. Trzeba to dokładnie wymieszać, aby olej dotarł do dna słoika. Można do tego użyć drewnianego mieszadełka do kawy. 
Na koniec, dodajemy różany zapach wedle uznania. Olejki mają różną intensywność, więc trzeba wcześniej wypróbować, jaka ilość będzie odpowiednia. Brzeg słoiczka oczyszczamy, zakręcamy i dekorujemy słoiczek.
Aby zakryć logo na zakrętce, można użyć gotowych naklejek np z napisem „hand-made with love”. 

fot. Michalina Matlak

I doskonały upominek mamy gotowy! Prawda, że prosty w wykonaniu? Mamy nadzieję, że propozycja Pani Michaliny Matlak spodoba Wam się i wspólnie z dziećmi wykonacie ten zdrowo pachnący, naturalny i przyjazny nie tylko dla użytkowniczki, ale i środowiska peeling do ciała.

fot. Michalina Matlak

________________________________________________________________

Michalina Matlak – Nauczyciel wychowania przedszkolnego w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Mesznej.

Wyróżniony wpis

Kształcę zdalnie, nienachalnie…

To post z 20 marca 2020 r. Czy coś się zmieniło?

Nie jest to forma krytyki kogokolwiek, bo nie mam do tego prawa, kompetencji ani nie jestem władna. To próba zwrócenia uwagi na to, że wszystko z umiarem, a „nadgorliwość gorsza od faszyzmu”. Chodzi oczywiście o pracę zdalną w przedszkolu. Sądzę, że my, nauczyciele, zamiast bez opamiętania robić kopiuj wklej, powinniśmy coś „małego, a mądrego” wykombinować, a resztę czasu poświęcić na bezpośrednią komunikację z drugim człowiekiem. Bo Rodzice tak jak my boją się o Dzieci, o zdrowie, o bliskich i o to, czy będą mieli pracę i z czego żyć. Rozmowa pomaga na frustrację, doły, zniżki nastrojów. Jesteśmy po to, by wspierać Rodziców, co też niniejszym staram się czynić z potrzeby serca, bo taka jestem, bo tak chcę i czuję…

Przemyślenia… bo jeszcze myślę…

I właśnie tak sobie myślę, że w natłoku informacji, zaleceń, coraz to nowych pomysłów dotyczących pracy zdalnej my, Nauczyciele Przedszkola, musimy umieć się zdystansować i nie zatracić zdrowego rozsądku. Oczywiście już czytałam wpisy na różnych forach dotyczące pracy zdalnej nauczycieli przedszkola. Brzmią one mniej więcej w tym tonie, że nauczyciele w szkołach pracują, zadają nawet, ale przedszkolanki to nie. Więc po pierwsze: do nazywania mnie przedszkolanką lub wręcz opiekunką mam stosunek ambiwalentny, nie boli mnie i nie dotyka, a świadczy tylko wymownie o niewiedzy osób piszących. I gdybym chciała odbić piłeczkę, to opisałabym to, co teraz dzieje się w pracy zdalnej szkół. Nie byłoby to miłe. Za dużo, za szybko, bez umiaru. Ale nie mój to folwark. Po drugie, Drogie Koleżanki i Koledzy Nauczyciele Przedszkola: owszem pracujemy zdalnie. Cały czas, całą dobę niemal jesteśmy do dyspozycji Rodziców: Facebook, Messenger, strona przedszkola, kontakt telefoniczny. Proponujemy zabawy, sposób spędzenia czasu, dopytujemy, informujemy, polecamy, piszemy i piszemy i piszemy. I pewnie wszyscy tak robimy. Zwracam tylko uwagę na jedno – wszystko z umiarem, w granicach rozsądku. Zwracam też uwagę, że „propozycje zabaw” to propozycje aktywności, a nie zadania, karty pracy dla maluchów, które należy wydrukować, wykonać i jeszcze odesłać do sprawdzenia. A widziałam też tak obszerne zestawy zadań, ćwiczeń proponowane Rodzicom na jeden dzień, że nikt tego fizycznie nie jest w stanie wykonać z małym Dzieckiem. Nie, proponuję zabawy, które można wykonać z Dzieckiem w domu, spokojnie, bez nerwów, bez stresu. I są to tylko propozycje, nie mam prawa wymagać ich wykonania. Proponując chcę zwyczajnie pomóc Rodzicom przetrwać ten czas. Bo czas nam umyka, a w wieku przedszkolnym nie możemy pozwolić sobie na sytuacje niewykorzystane, czas zmarnowany, stracone chwile i przegapione momenty. Bo one drugi raz się nie powtórzą.

To teraz przykład, zaproponuj Rodzicom zabawę „Wiosenny wyjazd do…”:

Zakładamy stroje kąpielowe, nalewamy wody do wanny (obok wanny można postawić kwiaty, świeczki, a nawet coca colę, a co, wypita raz w życiu nikogo nie zabije, itp. według własnej inwencji). Włączcie wspólnie wybraną muzykę. Kreatywność Dzieci Was zaskoczy. Wymyślcie miejsce, czasem odległe bardzo, czas. Dowiecie się wzajemnie od siebie, jak tam dojechać, co tam się je, jakie są zabytki, zwierzęta, stroje. Porozmawiajcie o bilecie, jak go kupić, gdzie i za ile, i czy pieniądze ze „świnki skarbonki” wystarczą, czy na następny wyjazd trzeba oszczędzać. Nie dajcie gotowych odpowiedzi, stwórzcie sytuację badawczą, sytuację problemową, a zobaczycie i będziecie zaskoczeni, jakie macie mądre Dzieci. I proszę nie oponować, nie przerywać, gdy maluch oświadczy, że w Egipcie je się tylko kluski z serem (a swoją drogą może to już być pomysł na kolejną zabawę następnego dnia… „Restauracja” albo „Podróż kulinarna po…” albo „Z talerzem po…”), a w Chorwacji tylko spaghetti, niech mówi, niech wyraża siebie, poznacie własne Dziecko od strony, której nie znaliście. To jest zabawa, Dziecko ma prawo pobudzić wyobraźnię, a na prostowanie nieścisłości przyjdzie jeszcze czas. A teraz woda w wannie – morze? Jezioro? Rzeka? Basen? Woda z pianą – rysowanie palcami po pianie, co to za wzory? Woda – badanie wyporności, to Dzieci Wam wytłumaczą, dlaczego przedmioty toną lub nie, dlaczego gąbka chłonie wodę, i że woda bywa niebezpieczna. Będą ciągle mówić, więc czas na wprowadzenie kilku słów w obcym języku (każdy zna kilka prostych słów w jakimś obcym języku, nawet ja:)). Policzcie kąpielowe kaczuszki (wstęp do rozmowy o zwierzętach w Waszej wyimaginowanej krainie), określcie kolory, kształty, wielkość. Popatrzcie oczyma wyobraźni na dwie panie naprzeciw Was, te pod parasolem: jedna jest czarnoskóra, a druga na wózku inwalidzkim… Porozmawiajcie o wartościach, akceptacji, równości, tolerancji. Pływajcie, bo to też zabawa ruchowa i śmiejcie się przy tym do woli. A na koniec zróbcie zdjęcie dla babci i dziadka, bo przecież tęsknią bardzo.

Proste! Mega proste. Trzeba tylko chcieć… Moi Rodzice chcą. I mam nadzieję, że tę zabawę wykorzystają.

Drogi Nauczycielu Przedszkola,
proponując taką formę aktywności powodujesz rozwijanie wszystkich kompetencji kluczowych. Bo proces kształtowania i rozwoju kompetencji kluczowych zaczyna się właśnie od uczestnictwa Dziecka w różnych formach edukacji przez zabawę. Dzieci modelują, naśladują, same świadomie tworzą sytuację i aktywności, odkrywają i eksplorują otoczenie. Ta prosta zabawa „Wiosenny wyjazd do…” (albo nazwijcie ją sobie jak chcecie) rozwija wszystkie kompetencje kluczowe: porozumiewanie się w języku ojczystym – jest, porozumiewanie się w języku obcym – jest, matematyka i podstawowe naukowo-techniczne – są, informatyczne – są, uczenie się – jest, społeczne i obywatelskie – są, inicjatywność i przedsiębiorczość – jest, świadomość i ekspresja kulturalna – jest. Można? Można wszystko. Czyli mówiąc wprost rozwijamy mowę, rozszerzamy słownik czynny, mówimy po polsku i w języku obcym, rozwijamy społecznie i obywatelsko, wykorzystujemy zabawę jako podstawową aktywność Dziecka, inicjatywność, przedsiębiorczość, świadomość i ekspresję kulturalną, ciekawość, prowokujemy do zadawania pytań, rozwijamy matematycznie, naukowo-technicznie, uczymy uczyć się.

Przykładów takich zabaw jest cała masa i tylko od Was zależy, czy zaproponujecie je Rodzicom. Rodzice chętnie włączają się w działanie, wiem to. Pomagają, tworzą sytuacje problemowe, stwarzają sytuacje badawcze, tworzą kontekst zabawy. Są wspaniali, bo ufają nam.

Jeżeli, Drogi Nauczycielu Przedszkola, zaproponujesz Rodzicom zdalnie taką formę aktywności, pracy to jak najbardziej możesz być spokojny w czasie ewentualnej kontroli. Dlaczego? Otóż dlatego, że zdalnie realizujesz swoje zadania. I teraz, żeby nie było, że się wymądrzam, bo aż tak mądra nie jestem, zacytuję słowa niesamowitego człowieka, dyrektora, metodyka, fantastycznej, pięknej kobiety Agnieszki Czeglik.

„Gotowa recepta do kontroli 😉 . Przygotuj i zacytuj – Sposób realizacji PP pkt. 2 ,,Przedstawione w podstawie programowej naturalne obszary rozwoju dziecka wskazują na konieczność uszanowania typowych dla tego okresu potrzeb rozwojowych, których spełnieniem powinna stać się dobrze zorganizowana zabawa (…)”. Następnie pokaż, kochany nauczycielu, ten zapis z PP i zabawy, jakie przygotowałeś dla przedszkolaków i prosto w oczy kontrolującego stwierdź, że pracowałaś zgodnie z prawem oświatowym. Nie szukajmy zatem problemów – szukajmy rozwiązań 🙂

Nic dodać, nic ująć. Trochę Was zanudziłam, ale musiałam… Czułam taki nieokreślony irracjonalny wewnętrzny nieodparty imperatyw kategoryczny… 😉

Pracujmy więc zdalnie, nienachalnie, twórzmy niesamowite propozycje prostych zabaw, damy radę. Czego Wam i sobie życzę 🙂

Pozdrawiam!

Anna Mazurek

_______________________________________________________________________
Anna Mazurek – Nauczyciel Wychowania Przedszkolnego w Przedszkolu Nr 1 im. Janusza Korczaka w Bełżycach

Wyróżniony wpis

Początki są zawsze trudne.

Podsumowujemy pierwsze półrocze pracy dydaktyczno-wychowawczej w naszych grupach. Zastanawiamy się nad tym, co udało się zrealizować, a nad czym warto by było jeszcze popracować. Snujemy plany na kolejne miesiące. Tak to zazwyczaj wygląda w przedszkolach w połowie roku szkolnego. Tak też jest w moim przypadku: analizuję, ewaluuję, planuję. Ale nie to jest dla mnie najważniejsze po tych pierwszych miesiącach z nową grupą. Najbardziej cieszy mnie, że nam się udało. Tak – nam, czyli mnie i moim przedszkolnym dzieciom. Udało się nam poznać, nawiązać wspaniałą relację i nauczyć tak wielu nowych rzeczy. A początki były trudne…

fot. Jakub Odelski/ Bliżej Przedszkola. Warsztaty z „Połykaczem Liter”.

Pierwsze dni w maluszkach okupione były łzami i strachem przed nową sytuacją. To dotyczyło zarówno dzieci jak i mnie. Dla moich maluszków było to pierwsze spotkanie z przedszkolem, a dla mnie pierwsza przygoda z 3-latkami. Tak więc baliśmy się wspólnie. One bały się rozstania z rodzicami i nowego miejsca. A ja? Ja obawiałam się, że po roku spędzonym z zerówkowiczami nie odnajdę się w grupie maluchów. Bo przecież one są tak mało samodzielne, tak niewiele mówią, tak często płaczą. Pierwsze dni rzeczywiście były niełatwe. Dzieci płakały i tęskniły, zdarzało się, że próbowały uciekać z przedszkolnej sali. A ja? Ja miałam ochotę płakać razem z nimi. Moja nauczycielska pewność siebie posypała się jak domek z kart. Myślałam sobie: ,,ja się nie nadaję do tej pracy”, ,,chyba jednak się pomyliłam wybierając zawód”. Na szczęście z pomocą w tym trudnym momencie przyszły bardziej doświadczone koleżanki. Pocieszyły, doradziły i wsparły. I tu chcę im podziękować, bo miały stuprocentową rację mówiąc: ,,…każda z nas chciała się zwolnić w 3-latkach”, ,,pamiętam swoje pierwsze maluchy…”, ,,…też płakałam we wrześniu”, ,,jesteś supernauczycielką…”, ,,…zobaczysz, dzieci Cię pokochają, a Ty pokochasz je”.

Wrzesień minął, minęła jesień i nie wiadomo kiedy upłynęła zima. Dziś śmiało mogę powiedzieć: JESTEM DUMNA Z MOICH PRZEDSZKOLAKÓW! Oczywiście daleko im do ideałówJ, ale nie taki jest mój cel. Dziś idąc do przedszkola wiem, że wszystkie moje maluszki przywitają mnie z uśmiechem na ustach i chętnie przybiegną do koła, gdy zaczniemy się wspólnie bawić. Nikt już nie płacze, coraz sprawniej się komunikują, a niektórzy nabrali tyle wprawy w samodzielności, że chętnie pomagają kolegom i koleżankom. ,,Biedronki” są już prawdziwymi przedszkolakami, które z zapałem idą rano do przedszkola. A ja? Ja się uśmiecham na ich widok. I staram się zapewnić im jak najwięcej możliwości do rozwoju.

Tym krótkim wspomnieniem chciałabym zakończyć okres ,,trudnej adaptacji” i podkreślić jak wiele nauczyłam się prowadząc najmłodszą grupę w przedszkolu. A minęło przecież dopiero kilka miesięcy. Jednak jakże cennych dla młodej nauczycielki – takiej jak ja. Teraz już wiem, że najważniejsza jest cierpliwość, danie dzieciom czasu na adaptację, wsparcie ich w tym trudnym dla nich okresie, wspólna zabawa, rozmowa. No oczywiście, gdy dopada zwątpienie we własne możliwości – rozmowa z koleżanką po fachu. Dajcie znać, kto utożsamia się z moimi doświadczeniami. A może macie zupełnie inne spostrzeżenia? Jestem ich bardzo ciekawa.

______________________________________________________________
Marta Szypulska – Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Przedszkolu Publicznym nr 13 w Szczecinie.

Wyróżniony wpis

Szczęście jedynaczki.

Czy jedynak jest gorszy niż dziecko mające rodzeństwo? Czy jedynaczka może być szczęśliwa?

O zaletach posiadania rodzeństwa wie każdy, kto ma brata lub siostrę. Relacje między rodzeństwem są przeróżne i kształtują człowieka w wielu sferach. Mając rodzeństwo uczymy się przede wszystkim współpracy z drugim człowiekiem. Wspólne zabawy, walka o zabawki, spędzanie czasu, wykonywanie czynności, rozmowy rozwijają wnętrze, uczucia, emocje. Owszem, często pojawiają się konflikty i napięcia. Ale dość szybko są rozwiązywane i puszczane w niepamięć,
bo przecież jest przyjemniej mieć kogoś obok siebie… Można byłoby wypisać tu szereg korzyści z posiadania rodzeństwa. 

Czy w takim razie jedynak już na starcie ma trudniej niż dziecko mające brata lub siostrę? Czy z tego powodu jest gorszy? Rozpieszczony? Musi być leniwy? Zadufany
w sobie? Opryskliwy?

Moim zdaniem NIE. I pewnie większość z Was także jest tego zdania, bo kto jak nie nauczyciel wychowania przedszkolnego ma możliwość obserwacji dziecięcych relacji. 

Jedynak może być leniuszkiem, ale dziecko mające troje rodzeństwa również. Jedynaka mogą wyręczać rodzice, a kolejne dziecko – jego starsze rodzeństwo. A może być tak,
że jedynak jest pracowitym sumiennym dzieckiem, bo tak go rodzice wychowują. Natomiast dziecko mające rodzeństwo uczy się obserwując swego brata lub siostrę.
Tak samo jest z pozostałymi sytuacjami. 

Wiele zależy od wychowania dziecka przez rodziców. Bycie jedynakiem, jak i dzieckiem mającym rodzeństwo, ma swoje plusy i minusy. Jednak to miłość rodziców jest kluczowa. To oni mają największe zadanie w życiu małego człowieka. Nie jest to łatwe zadanie ani krótkoterminowe. Odwrotnie, jest pełne wyzwań, zwrotów akcji i trwające całe lata. Ale tak jesteśmy stworzeni. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze decyzje. I trzeba to docenić i pamiętać o tym.

Z albumu Bliżej Przedszkola. Rodzinne spotkanie członków Zespołu Bliżej Przedszkola.

Rodzice mający jedno dziecko są bombardowani pytaniami babć, dziadków, znajomych o to „kiedy następne?”. Pojawia się wtedy niezręczna cisza. Z wielu powodów.
Tylko rodzice wiedzą jak to pytanie boli bądź irytuje. Przyczyny są przeróżne i nie nam
je oceniać. Możemy jedynie zachować się taktownie i nie wściubiać nosa w nie swoje sprawy lub RAZ delikatnie zapytać. Rozumiem, że dziecko jest wielką radością dla większości ludzi. Ale w obecnym czasie nie każda rodzina może się pochwalić gromadką pociech. 

Przyczyny są przeróżne. Młodzi rodzice (i nie chodzi mi tu tylko o wiek rodziców) nie są gotowi na kolejnego potomka z powodu braku własnego kąta, samodzielności, pracy, doświadczenia… Lub przeciwnie, chcą się dorobić swojego mieszkania, spełniać zawodowo, rozwijać w wielu dziedzinach, podróżować, a uważają, że dziecko odsunie
te plany. Część związków po prostu chce mieć tylko jedno dziecko lub dojrzewa do decyzji o powiększeniu rodziny. Ale są i takie sytuacje, gdzie kolejne dziecko nie może się pojawić z powodów zdrowotnych rodziców. Ciągły pęd, stres, odkładanie zakładania rodziny na dalsze, dojrzalsze lata odciska swoje piętno. Często mimo wielu chęci i prób jest już za późno. I pytanie „kiedy następne” dziurawi serce, powoduje wyrzuty sumienia i buduje niechęć do pytającego. 

Piszę o tym, ponieważ koleżanka z grupy Sylwia kiedyś napisała do mnie z prośbą o polecenie bajki o jedynaku. Szczerze, nie znam takiej. Jest całe mnóstwo bajek jak przygotować dziecko na powitanie rodzeństwa, przedstawiających przygody dzieci, ale o jedynaku nic nie znalazłam. Może wy macie coś godnego polecenia? Chętnie poznam tytuły.

Był to impuls do napisania opowiadania na ten temat. Sylwii się przydało. Ja schowałam je do szuflady, by kiedyś przeczytać je Dorotce i moim przedszkolakom właśnie wtedy, gdy ten temat będzie potrzebny.

Zapraszam do czytania i podzielenia się swoją opinią. Może się Wam przyda w pracy?

Opowiadanie/list: Szczęście jedynaczki

Cześć!
Mam na imię Magdalenka. Mam 4 lata i chodzę do przedszkola do Mróweczek. Nasza pani jest bardzo miła. Wymyśla fajne zabawy. Na przykład malujemy farbami niebo, układamy z klocków zwierzęta. Albo śpiewamy zabawne piosenki, słuchamy bajek
z naszego kącika książki. Czasami lepimy dżdżownice z plasteliny lub rysujemy kredkami. Lubię zajęcia z panią.
Mieszkam w domu z mamą i tatą. Mamy podwórko, a na nim huśtawkę, rowerek
i miejsce, gdzie rosną kwiatki. Jestem jedynaczką. To znaczy, że nie mam ani brata,
ani siostry.
A bardzo bym chciała mieć rodzeństwo.
Jakbym miała siostrę, mogłabym się z nią bawić w domu lalkami w przedszkole,
albo czesać jej fryzury, rysować pieski i koniki. A nawet udawać, że gotujemy pyszny obiad dla mamy
i taty. Mogłybyśmy razem oglądać moje książeczki. Mama kupuje mi takie fajne bajki! Mają śliczne obrazki i ciekawe historie. Z bratem bym budowała z klocków trasę dla aut, układała puzzle z samochodami, grzebała patykiem w kałuży. Jakby
mi się chciało, biegała i grała w piłkę na podwórku albo razem z tatą byśmy zrobili domek dla ptaków!
Ale jestem sama. Smutno mi. Nie mam w domu dziecka, z którym mogłabym
się bawić.
Ciągle pytam mamę i tatę, kiedy będę miała rodzeństwo. Rodzice mówią, że dzieci są z miłości. Mówią mi, że miłość to dbanie o drugą osobę. A moi przecież się tak kochają! To powinnam mieć dużo braci i sióstr!
Przecież mama dba o nas. Gotuje pyszne obiadki. Kotlecik, ryż i buraczki są najlepsze. Tata zajada buraczki i aż się cieszy z tego, i gładzi po brzuchu. Mamusia robi też najpyszniejsze naleśniki, z masłem orzechowym i dżemem porzeczkowym od babci Joli. Tatuś odkurza, pomaga zrobić pranie, zakupy, kosi trawę i przycina krzaczki na podwórku. Rodzice dbają o mnie przytulając mnie, kąpiąc, czytając bajki, zabierając na spacer do lasu.
Ja też dbam o nich. Sprzątam zabawki z dywanu, wsypuję karmę do miski naszego pieska, pomagam wyjąć kubeczki ze zmywarki, sama ubieram się i myję zęby.
To skoro jest miłość w domu, to dlaczego nie mam rodzeństwa? Jestem jedna? Zapytałam ich. Usiedli ze mną na kanapie w salonie. Powiedzieli, że czasami jest tak, że nawet jak jest dużo miłości w domu, to nie może pojawić się drugie dziecko. U nas tak właśnie jest. Wszyscy się kochają, dbają o siebie i jestem ja, mamusia i tatuś.
Rodzice powiedzieli mi, że jestem ich skarbem w ich sercach. Bardzo mnie to ucieszyło. Przecież skarb jest bardzo cenny. A serce jest najważniejsze w ludziach. Zapytali, dlaczego chcę, by w domu było jeszcze inne dziecko. Powiedziałam, że nie mam z kim się bawić i mi przykro.
Mama przyniosła album z naszymi zdjęciami. Zaczęliśmy go wszyscy oglądać. Byliśmy na nich my. Mamusia, tatuś i ja. Zdjęcia na początku albumu pokazywały jak byłam bardzo mała. Taka różowa, pomarszczona pyza. Tatuś powiedział, że był bardzo dumny, gdy wziął mnie pierwszy raz na ręce. Na każdym zdjęciu byłam trochę starsza. Zawsze byłam z rodzicami.
Na każdym zdjęciu byliśmy tacy szczęśliwi! O, na tym na przykład mama karmi mnie zupą, a ja ją wylałam z miseczki. Na tym tata nosi mnie na barana. Tutaj jesteśmy
w parku i karmimy kaczki. A tu pojechaliśmy do babci i daję jej laurkę. Na zdjęciach było pokazane jak razem z rodzicami piekłam pierniczki, układałam puzzle, rysowałam kredkami domek. Dużo tych zdjęć!
Mama zapytała, czy mi jest nudno w domu. Nie, nie nudzę się. Zawsze coś robię.
A to słucham słuchowisk w swoim pokoju leżąc na łóżku. Lubię bardzo słuchać ,,Brzydkie kaczątko” albo ,,Calineczkę”. Kaczątko i Calineczka też nie mieli prawdziwego rodzeństwa. A na końcu bajki byli szczęśliwi. Czyli jedynaczka nie musi się smucić.
Często maluję farbami albo lepię z plasteliny. Uwielbiam to. Często z mamą gotuję. Pomagam jej obrać jajko, kroję plastikowym nożykiem banana. Albo pomagam przy praniu wyciągając je z pralki. Z tatą oglądam filmy o kosmosie. Pokazuje mi książki
z obrazkami planet. Udajemy, że zwiedzamy którąś z nich. Zawsze przy tym
się śmiejemy.
Przypomniałam sobie o tych zabawach z rodzicami. Pomyślałam, że nie jestem sama w domu. Jestem z mamą i tatą. Robię z nimi dużo superaśnych rzeczy. Mają dla mnie czas. Są ze mną. Nawet gdy są zmęczeni po pracy.
Rodzice zawsze mnie przytulą, pocałują, wezmą na kolana. Każdego dnia siedzimy przy stole w kuchni i jemy pyszne jedzonko. Później idziemy z psem na spacer. Oglądamy jak zmienia się przyroda. Czasami pada deszcz i bierzemy parasol.
Czasami świeci słońce i jest gorąco. Po spacerze bawimy się w salonie. Na przykład układamy domek z klocków. Później jest kąpiel z bąbelkami i słuchanie bajki w łóżku. A na dobranoc mama i tata dają mi buziaka, otulają kołderką i mówią, że mnie kochają.
Nie jestem sama. Jestem kochana. Cieszy mnie to. Uwielbiam moją rodzinę. Jedynaczka też może być szczęśliwa. Ja jestem. Teraz to wiem.

Agnieszka Czeszewska

Moim marzeniem jest mieć troje zdrowych dzieci. Ale dość późno zabrałam się za tworzenie rodziny i może być ciężko. Pragnęłabym, by Dorotka miała rodzeństwo. Jednak dziecko jest owocem dwojga ludzi i łaski bożej, więc wierzę, że przyjdzie ten dzień, w którym wszystko się wyjaśni. Obecnie jestem 31-letnią mamą Szczęśliwej
8-miesięcznej jedynaczki.

fot. Z albumu rodzinnego Agnieszki Czeszewskiej.

___________________________________________________________________________________
Agnieszka Czeszewska – młoda mama i nauczycielka wychowania przedszkolnego
w Białogardzie. Prowadzi swojego czytelniczego bloga Z książką w sercu, na którego serdecznie zapraszamy!

Wyróżniony wpis
Zabawy z literami

Wierz w dzieci i… „baw się z nimi literami”.

Podstawa programowa zakłada, że dziecko rozpoczynające naukę w szkole „rozpoznaje litery, którymi jest zainteresowane na skutek zabawy i spontanicznych odkryć oraz odczytuje wyrazy utworzone z poznanych liter w formie napisów drukowanych dotyczących treści znajdujących zastosowanie w codziennej aktywności”. A jakie są podstawowe treści, które „znajdują zastosowanie w codziennej aktywności”? Imiona dzieci! BINGO! Dzieci chcą bawić się swoimi wizytówkami, a później literami ze swojego imienia i z imion innych dzieci.

            Ewa, Ewunia, Ewcia, Ewusia, Ewka. Nie pamiętam, żeby ktoś mnie pytał, jak chcę być nazywana. Cierpiałam, kiedy mówiono do mnie Ewusia. Może dlatego tak zafascynowała mnie idea wykorzystania wizytówek z imionami dzieci do wprowadzenia dziecka w świat pisma.

            Jak masz na imię? A jak chcesz być nazywana/nazywany? Jak lubisz? Dajemy dziecku wybór. Nie oceniamy, nie próbujemy przeforsować innego brzmienia imienia (bo wybrane jest zbyt poważne lub zbyt infantylne). Akceptujemy wybór dziecka i przygotowujemy mu taką wizytówkę, jaką sobie wybrało. I tak je nazywamy. A więc Kuba, Kubuś, Jakub. A może dziecko zażyczy sobie Jakubek. Monika, Monia, Moniczka, Monisia. A może dziecko zażyczy sobie jeszcze inaczej. Uszanujmy każdy wybór. To dziecko ma się czuć ważne i dlatego tak ważny jest jego wybór.

            Wprowadzenie zabaw z wizytówkami pomaga dzieciom wejść w świat pisma łagodnie i bez stresu. Nikt nie jest tu oceniany, nie komentuje się postępów dziecka, nie wymaga się, aby wiedziało. Jeśli nie wie, pomaga mu się z pełną akceptacją jego niewiedzy w tym momencie. Na wszystko przyjdzie czas. Dzieci się bawią i jednocześnie uczą się w swoim tempie – pozwólmy im na to. Nie da się zresztą inaczej w grupie, gdzie są dzieci:

  • sześcioletnie, które są w przedszkolu kolejny rok i bawiły się już wizytówkami, a niektóre już potrafią czytać;
  • sześcioletnie, które są pierwszy rok w przedszkolu i nigdy wcześniej z wizytówkami się nie zetknęły, nie znają liter;
  • siedmioletnie, odroczone od obowiązku szkolnego z powodu trudności w sferze poznawczej;
  • dzieci z różnymi niepełnosprawnościami, w tym dzieci niemówiące i z trudnościami w mówieniu.

Każde dziecko jest inne. Każde – tak samo ważne.

            We wrześniu odbyłam z dziećmi rozmowy-spotkania, dowiedziałam się, jak chcą być nazywane, po czym wydrukowałam i zalaminowałam wizytówki. Każdą wizytówkę obejrzałam z dzieckiem, omówiliśmy litery i porównaliśmy wizytówkę dziecka z moją własną. Odebrałam „wyrazy współczucia” z powodu posiadania tylko trzech liter w swoim imieniu.

            Rozpoczęłam od zabaw mających na celu rozpoznawanie zapisu swojego imienia, chociaż część „starych” przedszkolaków już je doskonale znała. Bawiły się z taką samą ochotą, jak na początku. Dostawały takie same brawa, jak dzieci, które dopiero uczyły się swoich wizytówek. Dość szybko mogłam wprowadzić zabawy mające na celu rozpoznawanie wszystkich wizytówek.

            Przez cały rok dyskretnie kontroluję poziom umiejętności dzieci. Na przykład Basia często nie przychodzi do przedszkola, więc kiedy już jest, zostaje „listonoszem” i rozdaje pozostałym dzieciom ich wizytówki – aby utrwalić imiona kolegów i koleżanek oraz litery z ich imion. Gdy wybieramy małe grupy do różnych aktywności, dziecko, które się jeszcze myli, pełni rolę listonosza i utrwala znajomość wszystkich wizytówek. Wzruszenie ściskało mi gardło, gdy okazało się, że niemówiący (i niezdiagnozowany do końca) chłopiec zna wszystkie wizytówki dzieci z grupy. W kręgu z dziećmi mylił się, potrzebował mojego wsparcia. Przy stoliku, sam na sam ze mną, połączył prawidłowo wszystkie wizytówki z portrecikami dzieci.

            W miarę upływu czasu, bawimy się już literami ze swoich imion i innymi literami również. Dzieci chcą się bawić w „bingo”. Najpierw imienne, a teraz już w literowe i sylabowe. Dzieci chcą się bawić, ponieważ gra wzbudza dużo emocji. Wszyscy chcą „mieć bingo” – w pionie albo w poziomie, lub w jednym i drugim ustawieniu. To zależy od tego, jak się przed grą umówimy. Myślę, że szybko przejdziemy do „bingo” wyrazowego i w ten sposób wprowadzimy więcej okazji do globalnego odczytywania wyrazów.

            Dzieci od samego początku mają koperty z literami. Wybrały sobie kolory kopert, przykleiły na nie wizytówki (które zawsze są dostępne na tacy), a potem odszukały „swoje litery” w rozsypance literowej. Znów spotkałam się z każdym indywidualnie. Niektórzy układają swoje imiona samodzielnie, inni podpatrują na kopertach. To nieważne. Praktyka czyni mistrza, a dzieci chcą się bawić. Dobierają się w pary, mieszają swoje litery i układają najpierw swoje imię, potem koleżanki/kolegi. Któregoś dnia po obiedzie trzy dziewczynki (które już zaczynają czytać) poprosiły o swoje koperty, wymieszały wszystkie litery na stoliku i zaczęły układać wyrazy. Najpierw wychodziły łamańce językowe, a potem zaczęło się coś dziać. Któraś powiedziała „listopad”, zmartwiły się, że nie mają „p”. Powiedziałam, że możemy od kogoś pożyczyć, tylko muszą pomyśleć, kto ma „p” w imieniu. Poradziły sobie. Pożyczyłyśmy od Kacpra.

            Zazwyczaj nie zmieniam zapisu imienia na wizytówce w ciągu roku szkolnego. Dzieci zostają o tym wcześniej uprzedzone. Mogą dokonać zmiany w następnym roku szkolnym, jeśli nadal chodzą do przedszkola. W ciągu kilkunastu lat zabaw wizytówkami dwa razy zrobiłam odstępstwo od tej zasady:

  • Do grupy uczęszczał romski chłopiec, który miał w „papierach” imię Marko i na takie się zgodził, gdy ustalaliśmy zapis wizytówek. Chłopiec nie bardzo chciał współpracować, trudno było go zdyscyplinować. Marko nie chciał wybrać liter do swojej koperty i kiedy już miałam zrezygnować, on krzyknął: Ja nie nazywam się wcale Marko, tylko Santiago! Po rozmowie z mamą chłopca okazało się, że urzędowo dziecko ma inne imię, a w rodzinie nazywane jest inaczej. Uzyskałam pozwolenie rodziców na używanie „domowego” imienia również w przedszkolu, zmieniłam wizytówki i w końcu udało mi się nawiązać dobry kontakt z chłopcem. Dzieci od razu zaczęły nazywać kolegę nowym imieniem, a wręcz pilnowały, aby nie używać poprzedniego.
  • Do grupy uczęszczała dziewczynka, która miała duże trudności w mówieniu, zarówno jeśli chodzi o artykulację, jak i komunikację. Nigdy nie odzywała się spontanicznie. Gdy po kilku miesiącach powiedziała, że nie chce już mieć na wizytówce Nikola, tylko Nika, zmieniłam jej wizytówkę od razu. W tym przypadku to było duże osiągnięcie dziecka – Nikola spontanicznie zakomunikowała swoją potrzebę i należało tę potrzebę zaspokoić. Miało to duże znaczenie terapeutyczne.

            W ostatnich dniach dużym powodzeniem w grupie cieszy się „sudoku literowe”. Dzieci układają na diagramach litery tak, aby żadna nie powtórzyła się w pionie i w poziomie. Pomagam, podpowiadam. Proszę, aby dzieci nazywały litery. A może coś się z tych liter ułoży? Zazwyczaj coś się układa, ponieważ to ja wcześniej dobieram zestawy liter. A jeśli dzieci same zechcą skompletować zestaw? Niech kompletują: cztery litery, każda w czterech egzemplarzach. Konfiguracje – jakie kto chce. Niedawno dziewczynka wybrała sobie litery, a ja dopiero oglądając zdjęcie, zauważyłam, że ułożył jej się wyraz „fiat”.

            Reaguję na potrzeby dzieci. Dla przykładu: zalaminowane, odrysowane „stopy” z wizytówkami służą nam do różnych zabaw. Dzieci używają ich według własnych potrzeb, układają z nich wzory, wykorzystują w zabawach swobodnych. Czy zrobi pani wizytówki pisane? Zrobiłam, a dzieci już się nimi bawią. Porównują litery drukowane z pisanymi. Pomimo że prawie wszystkie znają już wizytówki innych dzieci, wciąż chętnie bawią się w listonosza i inne zabawy z użyciem wizytówek.

            Dzieci lubią ładne, kolorowe drobiazgi. Wykorzystałam więc puste saszetki po herbacie ze swojego kalendarza adwentowego i zapakowałam w nie komplety liter, z których można ułożyć wyrazy. Samo wybieranie saszetki już jest dla dzieci przyjemnością. Dołączyłam kartonowe ramki, (które pozostały po wypchnięciu elementów gry planszowej), w których dzieci układają wyrazy. Chętni czekają w kolejce. Przestrzegam zasady: dwa, trzy wyrazy do ułożenia i zmiana. Lepiej, żeby dzieci miały niedosyt, niż były znudzone. Chętni ustawiają się w kolejce drugi, a nawet trzeci raz.

            Inna zabawa: czytamy globalnie wykorzystując pomarańczowe „kapelusze” wycięte z papieru. Gramy w memory lub dobieramy się w pary w zabawach ruchowych. Dzieci dyskutują: czy to kapelusze, czy garnki? Śmieją się, ustawiając wyrazy „na głowie”, a śmiech jest zawsze sprzymierzeńcem.

            Bawiąc się, dziecko osiąga sukces, bo nikt go nie ocenia i z nikim nie rywalizuje. A poczucie osiągnięcia sukcesu podnosi motywację. Zabawa to zabawa. Dzieci bawią się dla samej przyjemności zabawy i są nieświadome, ile dobrego dla nich z tej zabawy wynika. Dla mnie to też duża radość i satysfakcja, bo nie muszę dzieci oceniać, zamartwiać się brakiem osiągnięć. Obserwuję je po prostu i cieszę się ich postępami. Bez napięcia, bez pośpiechu, bez stresu. Wierzę w dzieci. Wiem, że każde osiągnie tyle, na ile w tym momencie je stać. Dobrze im idzie.

(imiona dzieci zostały zmienione)

Ewa Kujawińska
nauczycielka wychowania przedszkolnego i oligofrenopedagog. Autorka książki Baw się z nami literami. Książka jest zbiorem ponad 170 propozycji zabaw, ćwiczeń i aktywności wspomagających naukę czytania. Publikacja powstała w wyniku zainteresowania Autorki Odimienną Metodą Nauki Czytania według koncepcji dr Ireny Majchrzak i fascynacji ideą traktowania imion dzieci jako bazy do nauki czytania. W czasie wieloletniej praktyki nauczycielskiej Autorka opracowała szereg oryginalnych i kreatywnych zabaw i aktywności, które mają wspierać, motywować oraz pomagać w nabyciu umiejętności czytania niezależnie od stosowanej metody (choć początkową inspiracją dla Autorki był pomysł opracowany przez Irenę Majchrzak – publikacja nie jest opisem tej metody, lecz zbiorem własnych nauczycielskich doświadczeń związanych z kształtowaniem u dzieci umiejętności czytania).

Szczegółowy opis książki Baw się z nami literami znajdziesz na stronie Wydawnictwa BLIŻEJ Przedszkola.

Wyróżniony wpis
fot. Robert Halik Bliżej Przedszkola

Noworoczna opowieść, a w rolach głównych wiara, nadzieja i miłość.

(Wiara)

Małe, podgórskie miasteczko.
W domku z czerwonym dachem mieszkała mała Dziewczynka.
Dziewczynka miała swoje ulubione miejsce w domku – często wdrapywała się na strych, siadała przy oknie i przyglądała się stamtąd obłokom na niebie, które przyjmowały różne kształty, codziennie inne. Obserwowanie obłoków dawało Dziewczynce Wiarę – Wiarę w to, że codziennie może ją spotkać coś, co zmieni jej życie – tak, jak codziennie zmieniają się kształty obłoków.

fot. z prywatnego albumu Katarzyny Halik/ Bliżej Przedszkola

Pewnego dnia Dziewczynka postanowiła wyruszyć na poszukiwanie innych obłoków, które przybierają inne kształty niż te, które widywała z okna w swoim domu.

Po spakowaniu najpotrzebniejszych rzeczy, Dziewczynka była gotowa, by wyruszyć w podróż. Przy pożegnaniu usłyszała od babci słowa:
– Pamiętaj, żeby dawać innym Wiarę. Wiara to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu.

Dziewczynka podziękowała babci za te słowa, przytuliła po kolei babcię, dziadka, mamę, tatę – i wyruszyła w swoją podróż, podczas której obserwowała sunące po niebie obłoki.
I znalazła tych obłoków wiele – raz przyjmowały kształt drugiego człowieka, który podaje rękę w potrzebie; innym razem obłok przyjął kształt książki, w której udało się znaleźć odpowiedź na pytanie, które długo bez tej odpowiedzi pozostawało; raz nawet obłok przypominał kształtem jesienny las, który dawał schronienie zwierzętom przygotowującym się do zimowego snu…

Nie wszyscy, których Dziewczynka spotykała, Wierzyli. Jednak pomoc małej Bohaterki pomagała im w odnalezieniu Wiary. Jedni odnaleźli ją we wschodzie Słońca; inni zaczęli Wierzyć, kiedy udało się to, o czym myśleli, że jest niemożliwe; dla jeszcze innych Wiara oznaczała pogodzenie się z dawno niewidzianą, bliską osobą.

I tak nasza mała Dziewczynka pokazywała napotkanym na swojej drodze ludziom, że Wiara niejedno ma oblicze…

(Nadzieja)

Duże, nadmorskie miasto.
I mały domek tuż nad morzem, w którym mieszkała mała Dziewczynka.
Dziewczynka zawsze lubiła oglądać z okna swojego pokoju zachody słońca – dawały one Nadzieję na to, że następnego dnia nastąpi wschód słońca, rozpoczynający nowy, piękny, pełen niesamowitych wydarzeń dzień.

Pewnego dnia Dziewczynka postanowiła wyruszyć na poszukiwanie innych zachodów słońca – mimo uwielbienia dla codziennego widoku z okna, chciała zobaczyć, jak zachód słońca wygląda w innych miejscach – nad jeziorem, w lesie czy w górach.

Gdy Dziewczynka poinformowała bliskich o swoich planach, usłyszała od mamy:
– Pamiętaj, żeby dawać innym Nadzieję. Nadzieja to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu.

Dziewczynka podziękowała mamie za te słowa, mocno wyściskała swoją rodzinę i wyruszyła na poszukiwania kolejnych zachodów słońca.
I znalazła tych zachodów wiele – w wielkich miastach Słońce zachodząc odbijało się światłem od okien budynków, tworząc całą paletę barw; na wsiach nic nie mąciło widoku zachodzącego Słońca; w lesie zachód Słońca oznaczał pobudkę nocnych zwierząt… I wszystkie te zachody dawały Nadzieję.

Nie wszyscy, których Dziewczynka spotykała, widzieli tę Nadzieję. Jednak z pomocą małej Podróżniczki każdy odnajdywał ją w zachodach Słońca – dla jednych była to Nadzieja na znalezienie Bratniej Duszy; dla innych – Nadzieja na wyzdrowienie; jeszcze inni w zachodach Słońca widzieli Nadzieję na to, że czekają ich dni lepsze od tych, które przed chwilą minęły.

fot. Robert Halik/ Bliżej Przedszkola

I tak nasza mała Dziewczynka wędrowała, pokazując innym Nadzieję tkwiącą w zachodach Słońca…

(Miłość)

Mała chatka na skraju lasu.
Mieszkała w niej mała Dziewczynka.
Dziewczynka uwielbiała wieczorami siadać przed chatką i słuchać mieszających się ze sobą dźwięków dnia i nocy. Dzień jeszcze nie poszedł spać, noc już się budziła i przygotowywała się do pracy.
W tych momentach, kiedy Dziewczynka siedziała przed chatką, czuć było Miłość – Miłość, która nigdy nie chodziła spać i zawsze czuwała nad światem.

Pewnego dnia Dziewczynka postanowiła wyruszyć na poszukiwanie innych momentów, w których czuć było Miłość. Dziewczynka była przekonana, że Miłość można odnaleźć nie tylko przed jej małą chatką, ale też w różnych innych miejscach.

Przed wyruszeniem w drogę, tata powiedział Dziewczynce:
– Pamiętaj, aby dawać innym Miłość. Miłość to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu.

Dziewczynka podziękowała tacie za te słowa, mocno przytuliła każdego członka swojej rodziny i wyruszyła w podróż na poszukiwanie momentów, w których czuć Miłość.

I znalazła tych momentów wiele – obserwowała Miłość, którą dawały światu kwiaty, szczególnie podczas kwitnięcia; widziała bezwarunkową Miłość, jaką dzieci obdarzały rodziców; zauważała Miłość, jaką ludziom dawały słowa – te wypowiedziane, ale też i napisane. I we wszystkich tych momentach czuć było Miłość…

fot. Robert Halik/ Bliżej Przedszkola

Nie wszyscy jednak, których Dziewczynka spotykała, czuli Miłość. Często wręcz nie chcieli jej czuć i ją odrzucali. Jednak z pomocą małej Wędrowniczki każdy w końcu poczuł Miłość – choćby tylko delikatne jej muśnięcie. Jedni poczuli Miłość wtedy, kiedy ktoś nieznajomy się do nich uśmiechnął; ktoś inny poczuł podmuch Miłości, kiedy zauważył rozkwitające wiosną pąki na drzewach; innych Miłość dotknęła swoją dłonią wtedy, kiedy udało im się pogodzić z przyjacielem po burzliwej kłótni; jeszcze ktoś inny zauważył Miłość w swoim odbiciu w lustrze.

I tak nasza mała Dziewczynka wędrowała, dając innym Miłość, tkwiącą w zwykłych, często niezauważalnych momentach…

(Wiara, Nadzieja, Miłość)
Los sprawił, że pewnego dnia drogi trzech dziewczynek skrzyżowały się.
Nasze bohaterki wcale nie były zaskoczone swoim widokiem – każda z nich na swój sposób przeczuwała, że to spotkanie kiedyś nastąpi. W końcu to, co ze sobą niosły, było „jedną z najważniejszych rzeczy w życiu”. Znalezienie pozostałych „najważniejszych rzeczy” było tylko kwestią czasu.

fot. Robert Halik/ Bliżej Przedszkola


I kiedy już się spotkały, wiedziały, że od teraz ich wędrówka nie będzie już podróżą w pojedynkę. Spotkanie na rozstaju dróg było początkiem nowej drogi w ich życiu.
Od teraz Wiara, Nadzieja i Miłość razem wędrowały po świecie, dzieląc się z innymi tym, co w nich jest najlepszego. I tego Wam życzę na ten Nowy Rok – aby Wiara, Nadzieja i Miłość spotkały się w Was. Nie obok, ale w Was. I aby dały Wam to, co potrzebne, aby z Wiarą, Nadzieją i Miłością spojrzeć na nadchodzące miesiące.

_______________________________________________________________________________

Karina Perkowska – Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Miejskim Przedszkolu Nr 34 im. Jasia i Małgosi w Katowicach.

Wyróżniony wpis
Wigilia Redakcji Bliżej Przedszkola 2019 r. / fot. Weronika Mąka

Opowieść Wigilijna: „Chciejmy być razem”.

Dzisiejszy ogólnoświatowy zamęt sprawił, że wielu z nas straciło gdzieś po drodze ten świąteczny zapał i radość z nadchodzących dni. Tak było i z mamą Małgosi. Kilka miesięcy przestoju w pracy, a teraz trzeba było nadrabiać wszystkie zaległości i nie było nawet mowy o wcześniejszym wyjściu do domu, nie mówiąc już o możliwości chociażby dnia urlopu. Dziewczynka codziennie pojawiała się pierwsza w przedszkolu. Zdarzało się nawet, że jeszcze czekała na panią razem z mamą, która raz po raz nerwowo patrzyła na zegarek. A potem szybki buziak i… do zobaczenia o siedemnastej. Oczywiście zawsze wychodziła z przedszkola ostatnia. Zdarzało się nawet i tak, że pani zerkała na zegarek i niecierpliwie wyczekiwała chwili, gdy będzie mogła zamknąć drzwi. Mama po drodze do domu załatwiała jeszcze parę spraw przez telefon, potem szybkie zakupy, a w domu kolacja, bajka na telewizorze, bo mamusia jeszcze musi popracować, buziak na dobranoc… I zupełnie niepostrzeżenie nadszedł grudzień. Magiczny, jak zawsze, choć śniegu było jak na lekarstwo.

W przedszkolu wszystko zdawało się płynąć swoim rytmem. Był czas na wszystko, co piękne i grudniowe.

Adwentowy kalendarz z zadaniami do wykonania. Wyczekiwany zawsze z tą samą radością Mikołaj. Historie, które wzruszały i sprawiały, że każde dziecko z otwartą buzią i bijącym serduszkiem pochłaniało je całym sobą. Czas piosenek wypełnionych delikatnym brzmieniem dzwonków, kolędy, przystrojone sale, wspólnie ubrana choinka i własnoręcznie wykonany stroik. A potem Wigilia, życzenia…

Małgosia każdego dnia po południu rysowała przy stoliku, a potem wszystkie kartki z wielką dokładnością składała i chowała do małego pudełeczka w szufladzie. Dziś również schowała swój mały tajemniczy rysunek, po czym ścisnęła w małych rączkach pudełko i zamknęła na chwilę oczy…

– Proszę pani…

– Tak, Małgosiu?

– Czy w taką Wigilię, jak ta nasza, przedszkolna, spełniają się marzenia?

Wigilia Redakcji Bliżej Przedszkola 2019 r. / fot. Weronika Mąka

Pani Ewa co roku z wielkim zapałem angażowała się w przedszkolne przygotowania przedświąteczne. To najpierw z jej sali roznosił się zapach pierników. Nikt tak pięknie, jak ona nie potrafił udekorować przedszkolnego holu, którego wygląd wzbudzał zachwyt u każdego, kto tylko przekraczał próg. W tym roku w korytarzu również stała choinka, wisiały piękne łańcuchy, w bombkach odbijały się wesołe buźki przedszkolaków. Ale było jakoś tak inaczej. Zabrakło tego czegoś… Tej kropki nad i, serca, które dbało o każdy najdrobniejszy szczegół. Pani Ewa od kilku tygodni, z powodu choroby była odizolowana od swojej rodziny, znajomych, przyjaciół i swojej ukochanej pracy. Tak bardzo tęskniła za codziennym przedszkolnym gwarem, za nieustannym „Proszę paniiiiii”! Zabrakło chęci do przedświątecznych przygotowań, nie tylko z powodu fizycznego osłabienia. Bo i z czego tu się cieszyć? Ze Świąt spędzonych w samotności? Z kolęd śpiewanych w pojedynkę?

– Mamo, kiedy będę mógł wrócić do przedszkola?

– Synku, niestety na razie nie możesz, przecież wiesz…

Szymon, ze względu na choroby przewlekłe i słabą odporność od kilku miesięcy był w domu. I choć wykonywał te same zadania, co dzieci w przedszkolu i na bieżąco otrzymywał od pani Kasi relację, co tam ciekawego u Motylków, tęsknił coraz bardziej. Bo wiedział i odczuwał to coraz boleśniej, że nic nie zastąpi wspólnej zabawy na przedszkolnym dywanie, rozmów, spacerów. Brakowało mu nawet tych małych sprzeczek o ulubione zabawki. I mama kiedyś, kiedy nie było tego wirusa, była jakaś taka pogodniejsza. Tata zresztą też…

Wigilia Redakcji Bliżej Przedszkola 2019 r. / fot. Weronika Mąka

Nadeszła przedszkolna Wigilia. Nikt co prawda nie czekał na pierwszą gwiazdkę, żeby zasiąść do stołu i nie było, ze względu na obowiązujące obostrzenia składania sobie życzeń i uścisków. Mimo tego, w powietrzu już od rana unosił się ten niezwykły nastrój. W każdej sali cicho brzmiały kolędy, a dzieci przepięknie recytowały wiersze przygotowane na tę okazję. I zanim zasiedli wszyscy do przedszkolnego wigilijnego stołu zadziało się coś jeszcze. Najpierw na małym ekranie telefonu, a potem na telewizorze pojawiła się pani Ewa… I po raz pierwszy od bardzo dawna miała okazję zobaczyć swoje przedszkolaki i usłyszeć to wyczekiwane „proszę paniiiii”. Bo przecież tyle było do opowiedzenia.

W tym samym czasie do drzwi domu Szymona zapukał pan listonosz. W rękach niósł wielkie pudło. Chyba jeszcze nigdy rozpakowanie prezentu nie sprawiło chłopcu tyle radości. Pierniki, cały stos laurek, życzenia, filmik od całej grupy. A na samym dnie pudełka wielki, namalowany małymi rączkami portret grupowy, a wśród dzieci Szymon. Bo przecież nadal był Motylkiem.

A do przedszkola zadzwonił dzwonek. Czyżby zbłąkany wędrowiec?

– Małgosiu, idziesz do domu!

Mała dziewczynka popatrzyła z niepewnością w oczach w stronę drzwi, po czym wybiegła szybko z sali, lecz jeszcze od progu zawróciła po swoje pudełeczko. Z uśmiechem, który wyrażał więcej, niż tysiąc słów wręczyła wszystkie karteczki swojej mamie.

– Mamusiu, wiem, że miałaś dużo pracy. Więc narysowałam dla Ciebie cały grudzień!

Wigilia, nawet ta przedszkolna, sprawia, że wszystkie serca biją w tym samym rytmie, uśmiech jest w stanie wynagrodzić brak uścisku, a wysoko na niebie, choć jeszcze niewidoczna, świeci gwiazda. Dla każdego inna. I choć wcale nie jest tą pierwszą, która miała zaszczyt wskazywać drogę do Betlejem i zapewne nie jest również tą, która wyprzedzi wszystkie inne, zapraszając do wigilijnego stołu, to jednak jest… ważna, potrzebna, prawdziwa, nasza. Pojawia się na niebie w momencie naszego przyjścia na świat i podąża za nami krok w krok, w dzień i w nocy – nasza gwiazda, latarka Anioła Stróża. W momencie, kiedy pojawiają się w życiu problemy, niemal każdemu wydaje się, że został z nimi sam. I o ile radość, uśmiech i niezwykły nastrój na święta ulega zwielokrotnieniu, z problemami jest tak samo. I czasami przytłoczeni ich nadmiarem stajemy się po trosze Ebenezerem Scroogem z „Opowieści wigilijnej”. Chcemy się schować, uciec, jak najdalej stąd, drażni nas czyjś głośny śmiech, bolą wspomnienia i ta cała otoczka mająca sprawić, że świat stanie się inny, lepszy…

Wigilia Redakcji Bliżej Przedszkola 2019 r. / fot. Weronika Mąka

Takich historii jest całe mnóstwo. Dzieją się tuż obok, lub dotyczą nas samych. A w tym czasie nasze gwiazdy gdzieś wysoko na niebie bledną, lecz nie znikają. Bo przez to, że tracą swój blask, stają się bardziej dostrzegalne. Bo niebo nie znosi pustki, a dobre anioły sprawiają, że przestrzeń szybko wypełnia się jeszcze piękniejszym światłem. Wystarczy uśmiech, spojrzenie, dobre słowo, telefon, mały upominek. Może to wszystko na dłuższą metę życia nie ułatwi, ale pozwoli wziąć oddech, poczuć siłę ludzkiej życzliwości.

Jesteśmy razem. Chciejmy być razem…

___________________________________________________________
Dorota Kluska – Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Przedszkolu Samorządowym nr 145 im. Doliny Tęczy

Wyróżniony wpis

O edukacji patriotycznej w przedszkolu…

Czym jest edukacja patriotyczna w przedszkolu? Czy jej założenia da się realizować z dziećmi w wieku przedszkolnym? Czy małe dziecko zrozumie to, co o samym patriotyzmie chcę mu przekazać? – być może i Waszych głowach kiedyś rodziły się takie pytania, na które szukamy odpowiedzi. Chciałbym przy tym temacie chwilę się zatrzymać. Od razu chcę napisać, że to, co przeczytacie, to moje spojrzenie w tej kwestii. Nie zamierzam przytaczać żadnych opracowań czy zdań innych ludzi. Moje spostrzeżenia oprę na doświadczeniu pracy jako nauczyciel historii klas 4-6, jak i nauczyciel wychowania przedszkolnego.

Przed nami 11 listopada – Święto Odzyskania Niepodległości. Jak dzieciom w przedszkolu tłumaczyć tę nazwę? Bo przecież niepodległość, jak słyszymy również w piosence, to trudne słowo. Czy przedszkole to już czas, by operować takim nazewnictwem? I tak, i nie. Oczywiście ile ludzi, tyle zdań. Ja też mam swoje. Wszystko oczywiście zależy od tego, z jaką grupą wiekową mamy do czynienia. 6-latkom możemy próbować naświetlać sytuację, mówić o rozbiorach, zaborach itd. dochodząc powoli do samej niepodległości. Moje obserwacje jednak pokazują, że czasem trochę na siłę próbujemy robić za dużo. A czy Święto Odzyskania Niepodległości to nie są urodziny Polski? Pewnie, że są. Zaśpiewajmy dla naszej Polski patriotyczną piosenkę, może zróbmy dla niej jakiś piękny papierowy tort, narysujmy dla Niej laurkę. Zróbmy jej prawdziwe urodziny. Oczywiście, nie pomijamy podczas tak ważnego święta tematyki symboli narodowych i ich poszanowania w codziennym życiu. Moje doświadczenie pokazuje ważną, według mnie, rzecz. Działania podejmowane w przedszkolu rzadko kiedy powtarzają się w szkole podstawowej. Tam dziecko wprowadzane jest już wielkimi krokami w historię narodu poprzez uroczyste apele, akademie, wystawy, spotkania ze świadkami itp. Czy zatem w przedszkolu nie powinniśmy organizować akademii patriotycznych? Oczywiście, powinniśmy i róbmy to. Trzeba je tylko robić w sposób zrozumiały dla dziecka. Operujmy symbolami, dobierajmy prawidłowo wiersze i utwory muzyczne. A przede wszystkim o ich treści rozmawiajmy wcześniej z dziećmi. Wytłumaczmy, co znaczy dane słowo czy sformułowanie. Powiedzmy prostym językiem o takiej czy innej postaci historycznej. Pięknym dopełnieniem tego wszystkiego są dwie rzeczy. Pierwsza to udział dziecka w miejskich obchodach święta. Każdego roku do pochodu miejskiego angażuję dzieci, które z biało-czerwonymi flagami i kokardami narodowymi idą razem z przedstawicielami naszego przedszkola, by złożyć kwiaty przy pomniku ofiar wojny. Druga to angażowanie rodziców i rodzin. Jest to najlepsze dopełnienie wszystkich działań, jakie prowadzimy w przedszkolach czy szkołach. Śpiewajmy razem hymn, sadźmy nowe drzewa, rysujmy razem laurki dla Ojczyzny.

fot. Łukasz Kiełbasa (prywatny album)

Kiedy myślę o edukacji patriotycznej w przedszkolu to zawsze, obok tego listopadowego święta, nasuwa się to drugie – Święto Uchwalenia Konstytucji 3 Maja. A dla mnie przede wszystkim święto naszych symboli narodowych. To właśnie wtedy, jeszcze bardziej niż w listopadzie, należy akcentować ten aspekt polskości. Moim celem zawsze było to, żeby uświadomić moim dzieciom czy uczniom klas starszych szkoły podstawowej, że majowe święta to nie tylko długi weekend przy grillu. Każdego roku zachęcam do wywieszania flag na swoich domach, balkonach mieszkań. Takie zachęcenie kieruję również do rodziców. Z dumą obserwuję potem łopoczące na wietrze flagi wyeksponowane na budynkach. Co robię w przedszkolu? Wykonuję flagi, kokardy narodowe, zachęcam do udziału w obchodach miejskich tego święta, organizuję przegląd mody patriotycznej, konkurs recytatorski, spotkanie okolicznościowe z rodzicami.

Niewątpliwie ważne jest to, by o tych dwóch świętach nigdy nie zapomnieć. Każdy z Was ma na pewno milion innych rozwiązań i sposobów mówienia o tych wydarzeniach. Dla mnie, jako nauczyciela, który całym swoim sercem czuje się Polakiem i patriotą, ważne jest też to, by o Polsce mówić na co dzień. I to robię, to staram się robić. Nasuwa mi się taka myśl, że w szkole podstawowej przedmiot nazywał się historia i społeczeństwo. Ten drugi człon doskonale oddaje to, co robimy w przedszkolu. Wprowadzamy nasze dzieci w społeczeństwo. W społeczeństwo, w którym przychodzi nam wszystkim żyć na co dzień. Czym to społeczeństwo zatem jest? Dla mnie kryje się ono pod wieloma słowami. Pierwsze z nich to fundament, podwalina wszystkiego – rodzina. To według mnie tu wszystko się zaczyna. Dom rodzinny dla mnie jest miejscem narodzin patriotyzmu. Z tego też względu niezwykle ważne jest organizowanie uroczystości o charakterze rodzinnym – Dzień Rodziny, Dzień Matki, Dzień Ojca, Dzień Dziecka, Dzień Babci i Dziadka. W ten sposób zaczynamy zapełniać serducho małego patrioty ważnymi wartościami. Na tym jednak nie można poprzestać, trzeba iść o krok dalej. W końcu zapytamy dziecko: Gdzie Ty mieszkasz? Czasem trzeba dużo czasu, by z ust malucha padła odpowiedź inna niż: w domu albo tam daleko. Ale poruszając inne tematy, nie zapominamy o tym. Staramy się nawiązywać do miejscowości, w której dziecko mieszka. I w ten sposób kroczymy dalej. W naszej edukacji patriotycznej idziemy o krok do przodu. I takim trzecim, nieraz milowym krokiem w przedszkolu, jest mówienie o Ojczyźnie. Tej dużej, tej naszej, Polsce. Jednak same mówienie to za mało. Pokazujemy mapę Polski, mapę świata, globus, symbole, uczymy słów i melodii hymnu narodowego. I siejemy kolejne ziarno na podatnej glebie dziecięcego serca. Mamy zawsze nadzieję, że wyrośnie z niego coś pięknego.

Często ostatnio słyszę, że nauczyciele biorą patriotyzm w ramki martyrologii. Być może są i tacy. Według mnie nie należy jednak całkowicie się od niej odciąć. Trzeba też pokazywać cierpienie żołnierzy i wielu cywili, którzy oddali swoje życie za Ojczyznę. Jak do tego nawiązywać? Ja robię to zawsze poprzez spacer w dwa miejsca – jedno to pomniki, przy których zapalamy znicz i czytamy wspólnie co tam jest napisane, a drugie to wizyta na cmentarzu. Chwila ciszy i zapalenie światła żołnierzom. Nawet w tych sytuacjach nie potrzeba słów. Do dzieci to bardzo trafia. I wiem to. Do dziś wspominają to dzieci, jak i rodzice.

Na chwilę przerywam pisanie. Zerkam na FB. Czytam komentarz nauczycielki polonijnej: Patriotyzm też może być fajny i kreatywny, prawda? Prawda, pani Moniko! I takie same mam zdanie. Wychowanie patriotyczne ma być fajne i kreatywne. I do tego trzeba dążyć. Co zatem robić? Drodzy nauczyciele, ja doskonale wiem, że Wy wiecie i niejednym pomysłem możecie mnie zaskoczyć. I nie chcę Was pouczać czy udawać znawcę. Ja chcę tylko pokazać, co ja robię. Hmm… i tak myślę, od czego zacząć. I powiem Wam jedną rzecz. I nie będzie to kryptoreklama. Wszystkie te działania czerpię ze skarbnicy pomysłów, jakie zawarte są w zadaniach proponowanych w Międzynarodowym Projekcie Edukacyjnym Piękna Nasza Polska Cała. I tam tak naprawdę jest wszystko. I zachęcam do tego, by niezależnie od tego, czy ktoś realizuje projekt, czy też nie, by właśnie stamtąd czerpać pełnymi garściami.

Chcę tylko podzielić się jednym pomysłem. W tym roku podjąłem się realizacji innowacji pt. Obiady czwartkowe, czyli krótkie spotkania z historią. W wybrane czwartki miesiąca chcę, trochę jak Stanisław August Poniatowski, rozmawiać z dziećmi. Będę przybliżał im tematykę z szeroko rozumianym patriotyzmem.

I na koniec rzecz najważniejsza. Podziękowania. Dla Was, Drogie Nauczycielki i Drodzy Nauczyciele. Wiem, że każdego dnia siejecie w sercach naszych dzieci te malutkie ziarenka patriotyzmu, wzmacniacie więzy rodzinne z domem rodzinnym, miejscem zamieszkania i Ojczyzną. Dziękuję za wszystkie podejmowane inicjatywy. Dziękuję za udział w Międzynarodowym Projekcie Edukacyjnym Piękna Nasza Polska Cała. Dziękuję za zakup i podzielenie się swoją opinią o naszej publikacji. Zachęcam do dzielenia się swoimi pomysłami dotyczącymi realizacji edukacji patriotycznej, jak i efektami pracy z naszymi scenariuszami, piosenkami i wierszami.

________________________________________________________________
Łukasz Kiełbasa,
Nauczyciel Wychowania Przedszkolnego w Przedszkolu Małych Odkrywców w Piaskach.

Pomysłodawca i współautor publikacji „Piękna nasza Polska cała”.

Wyróżniony wpis
Inscenizacje dla dzieci.

Nowe wyzwania dla nauczycieli, rodziców i dzieci, czyli o organizacji uroczystości w dobie obostrzeń

Edukacja mierzy się obecnie z nowym wyzwaniem – pandemią. Często wymusza ona konieczność nauki zdalnej i ogranicza możliwość przeżywania wspólnie ważnych w życiu dziecka momentów. Powoduje to frustrację zarówno u dzieci, rodziców, ale też nauczycieli.

Przedszkola, pomimo wielu aktualnych obostrzeń, nie zostały ponownie ukierunkowane na pracę zdalną. Na szczęście. Jak wiemy, nie ma nic bardziej destabilizującego dla dziecka jak brak możliwości kontaktu z grupą rówieśniczą. Ale nie o tym jest ten wpis…

My, nauczyciele, stoimy obecnie przed ogromnym wyzwaniem. Choć nikt nie mówi  o tym głośno i nigdzie nie zostało to zapisane, to na nas właśnie spoczywa odpowiedzialność  i obowiązek zapewnienia dzieciom poczucia bezpieczeństwa. Poczucia, że w przedszkolu nadal mogą się bawić, uczyć, spotykać ze sobą bez lęku. Mam wrażenie, że tego spokoju i równowagi oczekują od nas także rodzice naszych maluszków. Nie możemy pozwolić, żeby wszechobecny niepokój odbił się na naszej codziennej pracy z przedszkolakami. Za moment staniemy przed wyzwaniem organizacji pasowania, a lada dzień będziemy zastanawiać się nad zaaranżowaniem Jasełek. Te uroczystości zawsze odbywały się z udziałem rodziców.  I niejednokrotnie to obecność rodziców była dla dziecka ważniejsza niż kostium czy układ taneczny, który miało zaprezentować. Czasy się jednak zmieniły…

fot. Jakub Odelski/ Bliżej Przedszkola

Mnóstwo nauczycieli zadaje sobie pytanie co zrobić, aby nie rezygnować z tradycyjnych spotkań z dzieci z rodzicami w przedszkolu. Jak przeorganizować te wydarzenia, aby każdy (nauczyciel, dziecko i rodzice) nie mieli poczucia straty.

Nie mogę w tym miejscu podzielić się swoim doświadczeniem, bo tak jak każdy  z Was po prostu go nie mam. Dla każdego nauczyciela jest to nowa sytuacja, z którą przyszło nam się mierzyć. Wiem, że nauczycielki i nauczyciele wychowania przedszkolnego są niezwykle kreatywni. Wiem też, że poradzą sobie z tą trudnością doskonale. Chciałabym jednak w tym miejscu niejako wypunktować różne możliwości, jakie my, nauczyciele, możemy wykorzystać w swojej pracy, aby zorganizować uroczystości przedszkolne w warunkach epidemii.

Ważne! Przed występem/uroczystością porozmawiaj z rodzicami dzieci i przypomnij o obowiązujących obostrzeniach epidemicznych w naszym kraju. Zaznacz, że organizacja spotkania w tradycyjnej formie nie jest teraz możliwa. Wesprzyj rodziców i zaproponuj inną formę uczestnictwa w ważnym dla Was dniu.

  • Nagraj występ swoich przedszkolaków i udostępnij nagranie rodzicom.
  • Zrób fotorelację z uroczystości przedszkolnej i zaprezentuj ją w holu przedszkola, na stronie internetowej przedszkola lub na profilu Facebook’owym.
  • Zrób prezentację lub zmontuj krótki filmik, który przekażesz rodzicom na płycie CD/DVD.
  • Wykonaj zdjęcia podczas zabaw/występu dzieci. Wywołaj zdjęcia, z których dzieci stworzą pamiątkowe książeczki. Myślę, że będą one wspaniałym prezentem dla rodziców.
  • Poproś rodziców, aby przesłali Ci nagranie z krótką wypowiedzią skierowaną do dziecka. Możesz ją wyświetlić w trakcie uroczystości. Dziecku będzie bardzo miło i poczuje w ten sposób obecność rodziców.

To tylko kilka propozycji z których możecie śmiało skorzystać i w ten sposób choć w niewielkim stopniu spróbować ,,ratować” normalność w tym trudnym czasie.

Podzielcie się, proszę, swoim pomysłami na organizację uroczystości przedszkolnych bez fizycznego udziału rodziców. Jestem pewna, że macie mnóstwo wartych wykorzystania pomysłów.

_____________________________________________________________________

Marta Szypulska
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Przedszkolu Publicznym nr 13 w Szczecinie

Wyróżniony wpis

Nauczanie języka angielskiego bez pakietów? Jasna sprawa!

Będąc jeszcze studentką pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej bywałam na praktykach w różnych miejscach. Do dziś pamiętam zajęcia z języka angielskiego prowadzonego przez Panią Native Speaker, która przyszła do Dzieci 5-letnich i… zaczęła do Nich po prostu mówić po angielsku. Dzieci patrzyły jak w obrazek. O dziwo, wszystko o co poprosiła – Dzieci zrozumiały i bez problemu zrobiły. Usiedliśmy w kółeczku, Pani wyciągnęła Pacynkę i zaczęła od prostych rymowanek na dzień dobry, później Dzieci zaśpiewały z Pacynką piosenkę, następnie wszyscy wstali i zaczęliśmy gimnastykę po angielsku – graliśmy w angielski odpowiednik „Kuba mówi…” (Simon says), ale było emocji, radości, ruchu! Wszystkie, dosłownie wszystkie Dzieci były bardzo skupione i zaangażowane.

Po gimnastyce Pani zaproponowała zabawę w kolory, mówiła na głos kolor i podnosiła kartkę w tym kolorze do góry, a Dzieci miały przynieść jakiś przedmiot z sali w danym kolorze. Skupienie Dzieci i Ich radość szczerze mnie zaskoczyły. Nagle słyszę jak Pani mówi do Dzieci „Thank you all for today, see you next Wednesday” (dziękuję wszystkim za dziś, do zobaczenia w następną środę). To już? Wow! Ale szybko ten czas minął… Ależ było moje zdziwienie jako studentki… Ale jak to?! A gdzie książka? Gdzie przyklejanie naklejek, kolorowanie, rysowanie pętelek? Jak to tak bez podręcznika…?

Owszem. Dziś jako wciąż młody, ale już Nauczyciel wiem, że książki do nauki języka angielskiego są po prostu niepotrzebne! Tym bardziej w przedszkolu… przedszkole, czyli PRZED szkołą…

Dlaczego? Otóż każde zadanie w książce można zastąpić! Jak? Czym? Po prostu – zadaniami, których nie trzeba wykonywać siedząc przy stoliku, można zastąpić je ćwiczeniami oraz czynnościami wykonywanymi w kole, w grupie, na dywanie, będąc w ruchu. Można stworzyć oczywiście np.: słowniczek obrazkowy, lapbook, grę planszową. Pomyślisz sobie – przecież bawiąc się i śpiewając nie nauczę Dzieci zbyt wiele… To błędne myślenie. Dzieci uczą się przez zabawę właśnie, poprzez ruch zapamiętują wiele więcej. Prawda jest taka, że na książki przyjdzie czas. Dzieci powinny doświadczać, uczyć się in action. A najlepiej multisensorycznie. Co nam daje podręcznik? Zabija naszą i Dziecka kreatywność, zamyka nas w ciasnych ramach zadań wyznaczonych w książce… Powtórzę się – Dziecko, szczególnie w wieku przedszkolnym ma ogromną potrzebę ruchu, chce się bawić, a to właśnie przez zabawę, w każdym momencie dnia uczymy Dzieci, niekoniecznie każąc Mu siedzieć przy stoliku i budując ogromne napięcie nie do rozładowania… Można wymieniać i wymieniać.

To samo dotyczy podręczników i pakietów do nauki języka angielskiego. Musimy pamiętać, że Dzieci mogą długo nie mówić w języku angielskim, mogą nie odpowiadać na nasze pytania, ale to wcale nie znaczy, że nie potrafią. O tym przekonałam się podczas swojej pracy. U nas w przedszkolu cały dzień „dzieje się po angielsku”. Rodzice czasami przychodzą i mówią: „Pani Aniu, ale Franio w domu nie chce mi powiedzieć jak jest pies po angielsku…”. 🙂 Otóż nie, nie powie. Jak zobaczy psa, pogłaszcze, usłyszy jak szczeka – wtedy powie, „this is a dog, I can see a dog”. Rodzice już też wiedzą, że nie nakłonią mnie do pakietów do nauki języka angielskiego. Szkoda czasu… Brak czasu. I tak zabraliby je do domu z końcem roku. 🙂

Żeby nie pozostać gołosłowną, bardzo chętnie zaproponuję kilka jesiennych zabaw i aktywności. A że właśnie trwa jesień, piękna pora roku, gdzie pomoce dydaktyczne znajdziemy w lesie, na łące, w przedszkolnym ogrodzie.

fot. Anna Wiktor-Stępień

W książkach mnóstwo jest zadań typu:

  1. Przyklej naklejkę w odpowiednie miejsce
  2. Pokoloruj obrazek
  3. Wskaż, jaki to kolor
  4. Narysuj…
  5. Napisz… 😱 o zgrozo!
  6. Otocz pętelką…

Zamiast nich…

  1. Przygotuj Pacynkę, którą będziesz nosić zawsze ze sobą na zajęcia. Dzieci na pewno polubią Towarzysza Waszej wspólnej przygody. Pacynka powinna próbować wprowadzić Dzieci w rytm, stały rytm zajęć. Powitanie, wspólny wierszyk, taniec, pożegnanie.
  2. Mystery Box – przyda się na większości zajęć, o ile nie na wszystkich! Dzieci lubią element zaskoczenia, bardzo lubią niespodzianki. Do pudełka wkładamy dary jesieni, ale nie tylko – Dziecko wkłada rączkę i łapie jedną rzecz, bez kontroli wzroku, za pomocą dotyku zgaduje co to może być. Nie ważne czy zgadnie czy nie, po podjętej próbie wyciąga ten przedmiot z pudełka i wszystkie Dzieci wraz z Nauczycielem pomagają nazwać przedmiot (kto potrafi – w języku angielskim).
  3. Gdy wyciągniemy przedmioty z pudełka z poprzedniej zabawy – segregujemy je według kategorii – dary jesieni/zabawki. Dzieci powtarzają za Nauczycielem nazwy przedmiotów.
  4. Wykorzystując kasztany, żołędzie, jarzębinę, liście z poprzedniego zadania – Dzieci siedzą w kółeczku, Nauczyciel dzieli Dzieci na 4 drużyny – kasztanów, żołędzi, jarzębiny, liści. Każda drużyna otrzymuje w zależności od swojej nazwy odpowiednie pomoce (żołędzie, kasztany, jarzębinę, liście). Dzieci przeliczają swoje pomoce, opisują je – ich wielkość, kolor, próbują podzielić się między sobą po równo, poproś Dzieci o wykonanie prostego obrazka z tego co mają dostępne, następnie zamieniamy Dzieci grupami – Dzieci robią to samo tylko z innymi pomocami. Cały czas powtarzamy słownictwo, przeliczamy, zachęcamy do rozmowy.
  5. Dzieci siedząc na dywanie w grupach z poprzedniego zadania wykonują kolaż, prosty obrazek z dostępnych materiałów. Ochotnicy próbują opowiedzieć co to jest.
  6. Proponuję również wykonać prostą masę plastyczną – dyniolinę (ugotowana dynia wymieszana z mąką ziemniaczaną) lub mydło w płynie wymieszane z czerwonym barwnikiem i mąką ziemniaczaną – Dzieci w tej masie odbijają liście.  
  7. Poproś Dzieci o namalowanie jednej rzeczy, która kojarzy Im się z jesienią. Niech obrazki Dzieci posłużą jako karty pokazowe na kolejnych zajęciach. Mogą być również kartami do zabawy w kalambury.
  8. Lepienie zwierzątek z plasteliny z wykorzystaniem kasztanów, żołędzi oraz jarzębiny – powtórzenie kolorów i nazw zwierząt.
  9. Rysowanie pod „dyktando” na plecach Kolegi.
  10. Pożegnalna kolorowanka – wraz z dziećmi spróbuj czarnym tuszem namalować jesienną kolorowankę, którą możesz odbić na ksero i wręczyć Dzieciom.
  11. Warto również skorzystać z zasobów Mojej płytoteki (serwis streamingowy Bliżej Przedszkola) – jest tam sporo pięknych piosenek jesiennych, wokół których można zbudować całe zajęcia.

Myślę, że na teraz to tyle. Może wkrótce wrócę z kolejnymi pomysłami 🙂

Mam nadzieję, że te propozycje przekonają Cię do odłożenia pakietu w kąt…

____________________________________________________________________

Anna Wiktor-Stępień
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Niepublicznym Przedszkolu Anglojęzycznym „Best Start Academy” w Tarnowskich Górach

Pani Ania jest również autorką bloga Przedszkolanka Anka.
Zapraszamy!

http://www.przedszkolanka-anka.blogspot.com

Wyróżniony wpis

Z okazji Dnia Edukacji Narodowej, Nauczyciele – nauczycielom z serca życzenia ślą…

W jednym z ważniejszych dni
w całym roku szkolnym, Dniu Edukacji Narodowej,
chciałabym złożyć najserdeczniejsze życzenia
wszystkim pracownikom wychowania przedszkolnego.
Dużo zdrowia, cierpliwości, wytrwałości,
wielu sukcesów zawodowych
oraz radości każdego dnia!

Pracownikom obsługi i administracji dziękuję za trud podejmowanej na co dzień pracy,  za wspieranie w codziennych troskach i kłopotach dzieci i nauczycieli.
Życzę, aby Wasza postawa znajdowała uznanie
w oczach dzieci i ich rodziców, oraz była źródłem osobistej satysfakcji.

Nauczycielom, dziękuję za pokazanie,
iż nowe wyzwania mogą nas nauczyć wiele dobrego i pożytecznego,
że gdy przeżywamy trudności, możemy odkryć swą siłę,
że życzliwość i pomoc drugiego człowieka często znaleźć można w najciemniejsze dni, kiedy już opadamy z sił.

Dziękuję za wszystkie starania, które wkładacie w wychowanie i edukację małego dziecka. Wierzę, że Wasz wysiłek wpłynie na niezwykle trudne i mozolne budowanie dziecięcych wnętrz!

,,Nauczyciel ma wpływ na wieczność. Nie jest bowiem w stanie określić, gdzie kończy się jego oddziaływanie” – H. B. Adams

                                                                                Miłego dnia

                                                                                              Agnieszka Czeglik

_____________________________________________________________________

Kochani Nauczyciele!

Z okazji Naszego Święta życzę Wam przede wszystkim siły i wiary we własne możliwości!

Życzę cierpliwości i wytrwałości! Życzę nam, aby każdy dzień przynosił satysfakcję!

Życzę Rodziców Wychowanków, którzy nas wspierają, ufają nam i są wdzięczni za to co robimy.

Życzę kreatywności i otwartości na nowe!

Pamiętajmy, że wykonujemy naprawdę ważny Zawód, który jest częścią naszego życia, pracę przynosimy do domów, Rodzina często nam pomaga w przygotowaniach. Życzę tego, żeby pracę zostawić w pracy, aby w domu cieszyć się Rodziną (tak, wiem, że to bardzo trudne, ale warto nad tym popracować). Życzę Szacunku do samego siebie, tego żeby każdy z nas znalazł czas dla siebie, na relaks, odpoczynek. Nasza praca to nasza pasja. Pamiętajmy o tym, że jesteśmy Wyjątkowi, mamy super moc!

Anna Wiktor-Stępień
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Niepublicznym przedszkolu anglojęzycznym „Best Start Academy” w Tarnowskich Górach

Rys. Izabela Ciułek

Czasami trzeba przyziemnych życzeń <3

Izabela Ciułek
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Przedszkolu Miejskim nr 4 w Gorzowie Wielkopolskim

_____________________________________________________________________________

W codziennym pędzie, w pracy, poświęceniu – nie zapomnij o sobie, Drogi Nauczycielu. Nie bój się marzyć i miej marzenia, spełniaj je w każdej chwili wytchnienia. A gdy zabraknie Ci motywacji, odpocznij przy kawie lub dobrej kolacji. Odetchnij nieco, a podczas relaksacji, doceń swą rolę w systemie edukacji. Drogi Nauczycielu – Wielu radości i satysfakcji z okazji Narodowego Dnia Edukacji!

Małgorzata Pauszek
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Przedszkolu nr 74 im. Misia Uszatka w Poznaniu

_______________________________________________________________________________

Drodzy Nauczyciele,

w dniu Naszego święta, życzę Wam i sobie radości z każdego dnia w pracy, czerpania garściami tego, czego możemy nauczyć się od dzieci, wiary, że Wasza praca ma sens. To od naszej pracy zależy kształtowanie społeczeństwa. W przedszkolu dziecko nawiązuje pierwsze przyjaźnie, uczy się rozwiązywać konflikty, tworzyć małe dzieła sztuki, rozwijać swoje talenty. Cieszmy się z tego, że możemy być przewodnikami dzieci w tym wielkim świecie i mamy możliwość towarzyszyć im w tej podróży. Nawet w chwili zmęczenia, nie zwątpcie ani na moment, że Wasza praca ma sens, czy się do niej nie nadajecie. Nauczyciel też człowiek i ma prawo do gorszego dnia 🙂

Nauczanie nie jest proste, ale warte każdego zachodu, także chwała nam za to, że z pasją uczymy nowe pokolenia i bądźmy dumni z tego, jaki zawód wybraliśmy. Sukcesy dzieci są naszymi sukcesami, a ich codzienny uśmiech rozweseli każdy dzień. Samych cudownych chwil wam życzę i pamiętajcie, że zmieniamy świat.

Angelika Fronia
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Przedszkolu Publicznym w Żywocicach

______________________________________________________________________________

Jesteś nauczycielką, jesteś nauczycielem.
Inspirujesz, tłumaczysz, dajesz z siebie tak wiele.

Sto tysięcy uśmiechów i wsparcia co nie miara,
aż w każdym dziecku rośnie potrzebna w siebie wiara.

Ośmielasz dobrym słowem, nigdy się nie poddajesz.
W nauce czy w zabawie codziennie przykład dajesz,
że dziecko wie, potrafi, że wszystko jest możliwe.

Wystarczy podać rękę, a będzie już szczęśliwe.
Przenosisz w świat wartości, przemieniasz i czarujesz,
czytając piękne bajki, marzenia kolorujesz.

Twa moc zadziwia innych. Wiem, rzecz to niesłychana,
że dziecko ufnie patrzy na panią lub na pana.

Tak, jesteś wyjątkowa. Tak, jesteś wyjątkowy.
Wyróżnia ciebie pasja, otwartość na rozmowy.

Pielęgnuj swoje dary i dziel się życzliwością,
niech każdy dzień w przedszkolu wypełnia się radością.

Z całego serca życzę, by w oczach twoich dzieci,
gdy tylko cię zobaczą promyczek szczęścia świecił.

I to, co jest tak cenne, na zawsze w nich zostanie,
wiara we własne siły, odwaga, zaufanie.

Anna Bomba
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Miejskim Przedszkolu nr 1 w Jarosławiu

grafika – Anna Zielińska

Anna Zielińska
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Bajkowym Ptywatnym Przedszkolu w Jaśle.
Koordynatorka i pomysłodawczyni projektu edukacyjnego „Magiczna moc bajek”.

______________________________________________________________________________

NAUCZYCIEL – to brzmi dumnie, prawda?

Więc, szczególnie dzisiaj, niezależnie od stażu pracy, stopnia awansu zawodowego, stanowiska, przedszkola, w którym pracujesz, pamiętaj, że jesteś wyjątkowy/a…

Dostrzegaj swoją wartość

– w uśmiechu i wpatrzonych w Ciebie oczach dziecka, które ufa Ci bezgranicznie

– w małej rączce, którą przedszkolak dotyka Twojej twarzy, odwracając ją w swoim kierunku, bo ma Ci coś bardzo ważnego do przekazania

– w tysiącu zadawanych pytań. Bo któż jest lepszym ekspertem od Ciebie? Pani/pan wie wszystko!

– w słowotoku przedszkolaka opowiadającego rodzicom o dniu pełnym wrażeń

– w dobrym słowie każdego napotkanego na swojej nauczycielskiej drodze człowieka

 Dostrzegaj swoją wartość w sobie! Bądź dumnym z siebie nauczycielem, bo to od Ciebie w dużej mierze zależy, kim będzie ten mały człowiek. Jakie wartości, które właśnie mu przekazujesz, zostaną z nim na zawsze. To, którą drogę wybierze w dorosłości, też w znacznym stopniu zależy od Ciebie! Bo przecież, powołując się na klasyka – wszystko, co naprawdę w życiu ważne nauczy się w przedszkolu, z Tobą, trzymając Cię mocno za rękę. To Ty prowadzisz…

Pozwól sobie

– na radość. Nigdy nie jesteś zbyt młoda, albo zbyt doświadczona, na uśmiech, na szaloną zabawę na dywanie, czy w ogrodzie przedszkolnym. Na głośny śpiew na spacerze, berka na boisku sportowym, czy wspólne szukanie echa w lesie

– na spontaniczność, działanie kompletnie niezaplanowane, na dzień bez zajęć. Na nie napisaną, a wymyśloną bajkę, na długie rozmowy

 – na błędy. Nie wymagaj od siebie bycia nauczycielem idealnym. I nawet nie staraj się takim być… Bądź po prostu sobą. Uśmiechaj się, płacz, zachwycaj się światem i naucz tego swoich przedszkolaków. Bo za kilkanaście lat nie będą pamiętać, jakiej piosenki ich nauczyłaś, ale zapamiętają gesty, uśmiech, wyraz twarzy, z jakim witasz ich każdego dnia. Zapamiętają Ciebie.

Bycie nauczycielem, to wielka odpowiedzialność, ale i ogromne wyróżnienie. Więc podaruj sobie dzisiaj prezent, za to, że jesteś. Usiądź z dziećmi na dywanie i spójrz im w oczy, weź za rękę. Nic nie musisz mówić, reszta zadzieje się sama.

Życzę Ci

– poczucia spełnienia po roku, pięciu, dziesięciu i trzydziestu latach pracy

– współpracowników, dyrektora, rodziców przedszkolaków, którzy grają razem z Tobą do jednej bramki

– błysku w oku i szerokiego uśmiechu dorosłych już absolwentów przedszkola na Twój widok

– pochwał, zamiast krytyki, uśmiechu, zamiast niepotrzebnych słów

Wszystkiego dobrego!

Dorota Kluska
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego
w Przedszkolu Samorządowym Nr 145 im. Doliny Tęczy

Wyróżniony wpis

Mama nauczycielka

Praca nauczycielki wychowania przedszkolnego jest wyjątkowa. Mogą ją zrozumieć tylko ci, którzy sami są na tym stanowisku, a jednocześnie wykonują swoją pracę z pasją, a nie z konieczności. Rozpoczynając pracę w przedszkolu jako wychowawca, miałam ręce pełne roboty, musiałam mieć oczy dookoła głowy i sporo czasu w domu na przygotowywanie się do zajęć. Jak każdy początkujący nauczyciel. Praca od rana do nocy, w przedszkolu i w domu. Wdrożenie się do zasad panujących w placówce, poznanie dzieci, rodziców, zrozumienie i wypełnianie dokumentacji, pochłaniały wiele godzin i wysiłku. Dlatego twierdzę, że to zawód dla naprawdę zdecydowanych ludzi, którzy kochają swoją misję, jaką jest praca z dziećmi. 

A gdzie czas dla rodziny? Pamiętam, że we wrześniu tego roku, w którym rozpoczęłam przygodę z przedszkolakami, nie odzywałam się do męża. Nie dlatego, że byłam obrażona, lecz nie miałam na to czasu! Tak bardzo chciałam jak najszybciej i najlepiej się wdrożyć do życia w przedszkolu, że nie miałam czasu dla bliskich.

fot. Blog: Z książką w sercu/ Agnieszka Czeszewska


I tu wielki ukłon dla mam nauczycielek. Drogie panie. Jesteście wyjątkowymi kobietami. Niezastąpionymi. Jedynymi w swoim rodzaju. W pracy oddajecie swój czas, serce, uśmiech dzieciom osób, których nie znacie. Nie obchodzi was, kto z jakiego domu pochodzi, czy jest z miasta, czy ze wsi, czy ma jedno dziecko, czy pięcioro. Dla was liczy się dziecko tych osób. To jemu oddajecie się w stu procentach. Przytulacie je, pomagacie mu w czynnościach samoobsługowych, prowadzicie atrakcyjne zajęcia i fascynujące zabawy, by dzięki nim mogło się rozwijać, czytacie bajki, wychodzicie na spacery, budujecie wspólnie wieżę z klocków lub układacie puzzle. Każdą chwilę w pracy poświęcacie cudzym dzieciom, które bardzo szybko stają się waszymi dziećmi. Te dzieci są małymi ludźmi, za które jesteście odpowiedzialne, pragniecie ich szczęścia, bezpieczeństwa, obdarzacie je ogromną cierpliwością i uczuciem. 

Każda nauczycielka mówi, że to jej grupa, jej dzieci. Przeżywa rozterki swych dzieciaków, myśli jak je rozwiązać, jak pomóc dzieciom, jak je wzmocnić i sprawić, by były szczęśliwe. 

Ale… Pamiętajmy, że większość kobiet, nauczycielek jest matkami. 

fot. Agnieszka Czeszewska/Blog: „Z książką w sercu”.

Mama. Piękne słowo. Cudowna rola. Każda mama wie, ile sił i trudu trzeba włożyć w wychowanie własnego dziecka. Jest to ciężka rola, lecz wspaniała. Pełna wysiłku, łez szczęścia i strachu, całego wachlarza emocji. Czy warto? Oczywiście, że tak, bo dziecko jest największym szczęściem. Jest największym skarbem na świecie. Dzięki niemu każdy dzień jest piękny. Miłość do dziecka jest bezwarunkowa. 

Nauczycielka wracając do domu nadal stara się mieć siły i radość w sobie dla swojego dziecka. Czasami pada na nos, bo dzień był ciężki, jednak mimo to robi dla swojego dziecka to, co najlepsze. Wspólny spacer, obiad, zabawy, odrabianie lekcji, czytanie bajek zawsze mają miejsce. A jeszcze trzeba znaleźć czas na sprawy domowe, przygotowanie się do pracy. I na to są siły. Nie wiem jak, nie wiem skąd, ale są. Nie chcę tu skrzywdzić pań, panów pracujących na innych stanowiskach, jednak w przedszkolu trzeba przez te kilka godzin dać z siebie wszystko, dosłownie całe swoje serce i duszę, by ta praca miała sens.

Będąc początkującym nauczycielem, podziwiałam koleżanki z pracy. Wzorowe nauczycielki, kochające mamy, wspaniałe żony, a i ciasto do pracy przyniosły i były na bóstwo zrobione. 

– Jak? – pytałam. 

– Jeśli chcesz, możesz wszystko – słyszałam.

Jedno zdanie, pełne szczerości i motywacji. Wtedy uwierzyłam, że w przyszłości mogę być nauczycielką i mamą. A to były dwa moje największe marzenia w życiu. I wiecie co? Właśnie jestem w trakcie ich realizacji. 

Drogie mamy nauczycielki, właśnie rozpoczynacie kolejny rok pracy, pełen niewiadomych, jednak życzę wam, byście, mimo to, miały wspaniały czas przed sobą, życzę wam wytrwałości, cierpliwości i dalszej radości ze swojego życia.

Pamiętajcie, jesteście WYJĄTKOWE, jesteście SUPER NAUCZYCIELKAMI i MAMAMI. Jesteście drogowskazem dla wielu małych serc. A to nie lada wyzwanie.

_____________________________________________________________
Agnieszka Czeszewska
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Przedszkolu Miejskim nr 3 „Niezapominajka” w Białogardzie
Pani Agnieszka w wolnym czasie czyta książki i chętnie dzieli się swoimi wrażeniami na ich temat, publikując ciekawe wpisy na swoim blogu: https://z-ksiazka-w-sercu.blogspot.com/

Wyróżniony wpis

Wrzesień w „starszakach”.

Jest sierpniowy, niedzielny wieczór.

Ostatni dzień przed powrotem do pracy po dość długim urlopie (dalej się zastanawiam, jak to jest, że mi zawsze tyle urlopu zostaje i nie mam z nim co zrobić…).

W mojej głowie pojawiają się dwie myśli. Pierwsza, że już za tydzień i trochę powinnam zobaczyć się z „moimi” dziećmi (napisałam „powinnam”, bo w obecnej sytuacji nie ma nic pewnego). Druga brzmi „i co ja mam tego pierwszego września z nimi zrobić, po tym, jak prawie pół roku się nie widzieliśmy?”.

Pytanie o to, co mam robić z dziećmi pierwszego września, nawiedza mnie co roku.

fot. Jakub Odelski/Bliżej Przedszkola

Czasami odpowiedź nasuwa się sama.

Przecież w 3-latkach pierwszego września rozpoczyna się adaptacja. Sam przebieg adaptacji jest różny, ale nauczyciel wie, żeby raczej niczego sobie na ten dzień nie planować.

W sześciolatkach zwykle pierwsze dni września to powakacyjna integracja.

Są jednak takie sytuacje, że musimy się nieźle namęczyć, żeby znaleźć odpowiedź na to, jak zagospodarować czas starszym dzieciom pierwszego września.

Tak było w moim przypadku w zeszłym roku.

Stanęłam przed wyzwaniem zintegrowania ze sobą nowopowstałej grupy 5-latków – dzieci, które do tej pory widywały się jedynie na przedszkolnym korytarzu, ale przebywały w różnych grupach.
W tym roku znowu wyzwanie – ponowna integracja grupy po prawie półrocznej nieobecności w przedszkolu.

Tak sobie myślę, że chyba nie ma jednej, słusznej odpowiedzi na pytanie, co zaproponować naszym starszym przedszkolakom w tym pierwszym tygodniu września.

Tym razem, jak jeszcze nigdy, ważna będzie dla dzieci nasza obecność. Pół roku temu zostały z dnia na dzień wyrwane ze swojej przedszkolnej rzeczywistości, odizolowane od koleżanek, kolegów i pań. Wydaje mi się, że pierwsze dni upłyną nam po prostu na byciu ze sobą
i wspólnych rozmowach.

Oprócz tego, czeka nas to, co zwykle w pierwszych dniach roku szkolnego:

– zabawy integracyjne, polegające na przypomnieniu imion dzieci z całej grupy (albo też na poznaniu imion – z pewnością niejedna grupa powita na swoim pokładzie nowe koleżanki albo nowych kolegów; osobiście uwielbiam zabawy z wizytówkami na wszelkie możliwe sposoby – wybieranie swoich szafek, przyklejanie wizytówek na swoje krzesełka, sprawdzanie listy obecności, zabawa w „Listonosza”);

– przypomnienie zasad obowiązujących w przedszkolu (całym sercem wielbię zasady przygotowane przez Panią Monię – są piękne w swojej prostocie i zawierają w sobie wszystko, co trzeba. Ale zawsze można się pokusić o to, aby do tych zasad dzieci same ustaliły kodeks grupowy!);

– zasady higieny – oprócz ogólnych zasad zachowania w przedszkolu, pamiętajmy, aby – szczególnie w obecnym czasie – przypominać dzieciom o podstawowych zasadach higieny. Po paru dniach dzieci będą się już same pilnować, jednak czuwajmy i przypominajmy!

– sporo zabaw ruchowych, muzyczno-ruchowych – wliczając w to zabawy na przedszkolnym podwórku. Dzieci z natury są aktywne i ruchliwe, jednak po wakacjach poziom aktywności
i ruchliwości niezaprzeczalnie wzrasta. Czemu więc mamy trzymać dzieci w kółku na dywanie i co chwilę zwracać im uwagę, żeby siedziały prosto i słuchały? Na to czas jeszcze przyjdzie!

– przedszkole moim drugim domem – zabierzmy dzieci na wycieczkę po przedszkolu. Przypomnijmy sobie wszyscy, gdzie urzęduje pani albo pan dyrektor, gdzie jest pokój nauczycielski, gdzie jest kuchnia, w której panie przygotowują nam pyszne i zdrowe posiłki. Zajrzyjmy na chwilę do innych sal. A jeżeli zmienialiśmy salę – sprawdźmy, która grupa teraz jest w naszej starej sali; zobaczmy, czy coś się w niej zmieniło;

– nasza sala – pozwólmy dzieciom na samodzielne odkrywanie, co gdzie się znajduje w sali. Będą przeszczęśliwe, gdy sami znajdą klocki, puzzle, gry, lalki, książki czy kartki i kredki.

Jeżeli spodziewaliście się konkretnych przykładów zabaw, rozczaruję Was.
Każdy z nas posiada swoją nauczycielską intuicję, która podpowie mu, co w danej chwili będzie najbardziej odpowiednie dla jego przedszkolnych dzieci…


Jeżeli tego potrzebujecie, przygotujcie sobie na kartce kila propozycji zabaw – to na pewno nie zaszkodzi, a może tylko pomóc.

Pamiętajcie jednak o tym, żeby po prostu BYĆ, bo tego nasze dzieci będą najbardziej potrzebowały w tych pierwszych dniach września – niezależnie od tego, czy wracają do przedszkola po świętach, feriach, wakacjach czy pandemii…

________________________________________________________________

Karina Perkowska
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego w Miejskim Przedszkolu Nr 34 im. Jasia i Małgosi w Katowicach.

Wyróżniony wpis

Masz tę moc!

Kilka dni temu pewien trzylatek, za chwilę przedszkolak,
zadał mi pytanie:
– Czy ty lubisz przytulać dzieci?
– Oczywiście, że tak – odpowiedziałam.
– A przytulisz mnie, gdy będę smutny?
Tak, przytulę… Bo to Ty, mały przedszkolaku, jesteś najważniejszy.
A my, nauczyciele przedszkola, mamy ogromne szczęście i niezwykłą moc przemieniania świata. To właśnie nam ten mały człowiek odda całego siebie. Z wszystkimi swoimi wątpliwościami i problemami.
Zaufa całkowicie i bezgranicznie, jeżeli tylko pozwolimy mu się otworzyć, jeżeli damy mu okazję, by być sobą.


W żadnym przewodniku nie znajdziecie recepty na udane zajęcia. Powiem więcej… Te zajęcia wcale nie muszą się udać! I nawet jeśli okazały się totalną porażką, wcale to nie oznacza, że jesteś złym nauczycielem. Bo nie w przewodniku, a w Tobie tkwi ta wyjątkowa siła.
I w tym dziecku, które czeka, aż je zauważysz, zobaczysz, czym jest zainteresowane, z czym sobie nie radzi, na co potrzebuje więcej czasu. Dostrzeżesz jego mocne strony, zauważysz jego sukcesy i obdarzysz dobrym słowem, jeśli coś się nie uda.
A zatem… pokaż swoją siłę. Postaraj się dotrzeć do najgłębszych zakamarków małych serc. Opowiedz dzieciom o tym, co lubisz i zapytaj je o to samo. Wykorzystuj własne pomysły, te zapisane w planie miesięcznym, i te, które pojawiły się w Twojej głowie w drodze do pracy. A może niezbędne okażą się również i te, które wyjdą w praniu.
Korzystaj z nich. Warto!
Baw się… Papiery mogą poczekać, dziecko nie. Siadaj na dywanie,
układaj budowle z klocków, gotuj zupę w kąciku dla lalek, śpiewaj, tańcz, twórz babki z piasku, huśtaj się, biegaj po placu zabaw. Bądź tak blisko, jak to tylko możliwe. Zapewniam Cię, że Twój autorytet w żaden sposób nie zostanie nadszarpnięty.


Rozmawiaj, słuchaj i patrz uważnie. Po prostu bądź… z dziećmi i dla dzieci. Poświęć swój czas dla tych, które już od pierwszych dni pobytu w przedszkolu będą blisko Ciebie, otwarte, chętne do współpracy.
Zauważ te, które nie poproszą Cię o pomoc, nie przyjdą się przytulić, porozmawiać i poszukać wsparcia. Choć równie mocno go potrzebują.

fot. Emilia Rak/Bliżej Przedszkola


Bądź, przemieniaj i trwaj!
Odłóż na chwilę sprawy trudne
i nie zaprzątaj sobie głowy,
a z zakamarków swego serca
wyciągnij dar… ten wyjątkowy…
Masz go na pewno, więc korzystaj
i spraw, by uśmiech działał cuda.
Słuchaj, rozmawiaj i bądź blisko
wtedy, gdy wszystko im się uda.
A gdy porażka się pojawi,
pomóż na nowo zrobić krok…
Masz w sobie siłę, Nauczycielu!
Niech więc to będzie dobry rok!!!

________________________________________________________
Autor: Dorota Kluska
Nauczycielka Wychowania Przedszkolnego
w Przedszkolu Samorządowym Nr 145 im. Doliny Tęczy