Archiwum miesiąca: styczeń 2015

Byłam tam

Z listów Izabeli M. do Piotra.

***
Witam Cię Piotrze,

myślami jestem przy Tobie. Gdy budzę się, ptaki śpiewają w naszym ogrodzie. Tak pięknie. Dobrze mi z Tobą w moim sercu, bezpieczna jestem każdego dnia, bo każdy dzień wypełniam słodkim oczekiwaniem na nasze spotkanie. I jestem niecierpliwa. O świcie niebo zmienia kolory, a chłód mieszkania igra z tęsknotą za Tobą. Jestem dzielna, bo idziesz obok mnie. Gdy patrzę w gwiazdy wiem, że gdzieś wśród nich są nasze gwiazdy, na które patrzyliśmy razem w górach, Twoje myśli o mnie i Twoje usta, które opowiadają naszą historię. Tam przy Tobie jest moje niebo. Wiesz…

Byłam tam.

Kiedy weszłam, poczułam się zawstydzona. Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach, byli zasłuchani i niby nie zwracali na mnie uwagi, a jakoś tak dziwnie przy każdym kroku czułam na sobie czyjś wzrok. Spóźnialska… pomyślałam. Zawsze. Od zawsze. I nigdzie nie może zdążyć – mówiłam do siebie z pretensją i wdzięcznością, ze już tam jestem. W subtelnym stylu urządzona Stara Zajezdnia, jakby spotkali się w niej starzy przyjaciele, jakby młodzież, może nasi już trochę starsi wychowankowie, którzy przyszli na kolację przy wytrawnym winie. Szumiało w głowie od wrażeń, które niosłam w torebce całą drogę.

W ciszy śpiewałam: Dzień dobry, przyniosłam oczekiwania, niedosyt i nadzieje. Proszę spełnić choć jedną z tych potrzeb!

Szukałam wzrokiem wolnego miejsca. Trudno było. Oni wszyscy byli tacy zadumani, w ich towarzystwie siedziała cicho i z zadartym nosem fioletowa refleksja. Każdy, kto wchodził do Zajezdni tego dnia, dostawał ją w pakiecie obiecanej satysfakcji. Znalazłam jedno miejsce, dygnęłam przepraszając za wejście smoka. Wpatrzone w scenę oczy nawet nie odpowiedziały. Nie miały czasu. Rozejrzałam się po sali. Wypełniały ją w dużej większości kobiety, lecz czasem dostrzegałam także mężczyzn. Wszyscy byli jednakowo skupieni, niektórzy notowali. Inni dyskutowali. Wszystko odbywało się w największej kulturze serc, w najprzytulniejszej atmosferze uznania naszego zawodu za wyjątkowy.

Byłam tam.

Odetchnęłam z ulgą, w której było jednak podekscytowanie: Jestem na Forum! Jestem tu!! Nie ma słów, które opisałyby te latające mi nad głową fantastyczne uczucia. Poczułam, że wreszcie to nauczycielki przedszkola czują się szczególnie wysoko w społecznej hierarchii zawodowego uznania. Dzisiaj jesteśmy jak królewny krakowskie, zadzieramy głowę wysoko. Być na Forum to jak być zaproszonym na kolację w wyszukanym i wyjątkowym towarzystwie, z przepysznym deserem i wytrawnym winem.

Zaczęłam słuchać. I czas popłynął…

Byłam tam razem z ludźmi, którzy tak samo jak ja chcieli się nauczyć jeszcze więcej. To niesamowite być razem z nauczycielami, którzy łapią wiatr w żagle. Udziela się ten przypływ pozytywnych i pięknych emocji, krew buzuje w żyłach. Wejdź, przekonaj się! Poczuj Forum! Tam przyszli ludzie, którzy połknęli bakcyla tej pracy. Miałam gęsią skórkę, kiedy trwały przedłużające się brawa i kiedy usłyszałam z podium, że mam wielką szansę zmienić ten świat na lepszy. To cudowne, usłyszeć od tak długo oczekiwanych i ważnych gości, że jestem potrzebna. I że trzeba się odważyć być fioletową!

Rozglądałam się dyskretnie po sali. Szukałam znajomych, chciałam się „zadomowić”. I wtedy zobaczyłam tego Pana. Ma na imię Robert. Tego człowieka, który jest za to wszystko odpowiedzialny. Ten, który stworzył Forum. Był taki jak na zdjęciach na facebookowej stronie Bliżej Przedszkola, ale w rzeczywistości i w świetle reflektorów wydawał się jeszcze bardziej elegancki. Siedział wśród gości i zapowiadał kolejnych wykładowców. Za każdym razem, gdy pojawiał się na środku sceny, nawiązywał świetny kontakt z nauczycielami. Był otwarty, mówił do nas, jakby znał każdego z osobna bardzo dobrze. Przyglądałam się mu i myślałam, jaką siłę ma w sobie ten człowiek, skoro potrafi zjednać w jednym miejscu tak liczne grono ludzi, którzy ufają i powierzają swoje kompetencje niezwykłym wydarzeniom trzech dni. Tak bardzo chciałam go poznać, powiedzieć mu, że to niezwykłe, co robi dla nauczycieli. Lekko dygnęłam uśmiechem, gdy najwyraźniej wywołałam go do odpowiedzi. Odpowiedział uśmiechem i skinieniem głowy. Poczułam się wyróżniona, a jednocześnie niezmiernie dumna. Wreszcie „stałam” obok człowieka, który co roku inspiruje setki nauczycieli w różnym wieku, z różnym stażem i o różnych oczekiwaniach. Pan Robert to człowiek, który zaprosił dla nas wspaniałych pedagogów po to, abyśmy zdobyli doskonały warsztat oraz, a może przede wszystkim, aby nam udowodnić, że nie tylko wiedza w tym zawodzie gra pierwsze skrzypce. Czyniąc nas tak wyjątkową publicznością pokazał nam, że do Zajezdni przyszli tamtego dnia niezwykli nauczyciele. To grupa zawodowa, która niezmiernie dużo wie, mnóstwa rzeczy już doświadczyła, wiele przeżyła. Dlatego jest wymagająca. I dlatego należało przygotować dla niej coś szczególnego. Pan Robert zrobił nam piękny prezent. Zorganizował Festiwal przepięknych i pozytywnych uczuć.

Co dzień, gdy otwieramy drzwi przedszkoli, zalewa nas fala społecznych i rodzicielskich oczekiwań. Od nas wciąż się wymaga. Docenia? Mało lub wcale. Pan Robert to człowiek, który doskonale obserwuje nauczycieli, dlatego on wie. Po prostu wie o nas prawie wszystko. On zakłada nauczycielkom korony, które nosimy dumnie przez wiele dni po zakończeniu Forum. A jeśli nie zapomnimy, jeśli będziemy pamiętać to, co usłyszałyśmy… nie przestaniemy królować przez długie miesiące swojej pracy. Jestem przekonana, że po wyjściu z Forum wielu nauczycieli rozłoży skrzydła. Wielu odważy się wznieść do lotu, a jeszcze inni poszybują bardzo wysoko. Forum to jak pakowanie się do pracy na następny dzień. Wchodzisz do sali z torbą pełną inspiracji oraz nowej zawodowej rzeczywistości, w której już wiesz, jak się poruszać. Forum to porządkowanie swoich uczuć i wątpliwości w kolorze słońca i o smaku największych rozczarowań. Ten zawód jest pełen sprzeczności. W ciągu jednego dnia ścierają się przeróżne emocje. Dzieci nas kochają, ale i męczą. Zachwycają i za chwilę rozczarowują. Cieszą nas i przyprawiają o łzy. To kombinacja trudniejsza niż najbardziej skomplikowane działanie matematyczne. To zawód nauczyciela przedszkola. A Forum to właściwe miejsce, aby zapytać siebie: czy warto? I otrzymać odpowiedź.

Byłam tam.

I zrozumiałam, że dobrze wybrałam.

Wiesz, byłam wczoraj w kawiarence na Brackiej. Chciałam namówić Magdę i Agatę. Mówiłam im: dziewczyny, przyjdźcie na Forum! Tam jest trochę dalej od codzienności, tam nie ma oczekiwań, którym nie dajemy rady sprostać mimo usilnych starań. Tam jest zadowolenie. Tam, jak przy ciepłym kominku, rozgrzewamy się przed kolejnym startem w zawodową historię. Wejdź, ogrzej dłonie, rozgrzej serce. Poczuj się jak na spotkaniu dawnych dobrych przyjaciół z liceum. Rozluźnij się, rozejrzyj. Oni na Ciebie czekają. Wsłuchaj się w sens Forum, nie obawiaj się spontanicznej i szalonej energii, która pędzi naprzeciwko Ciebie i bez żadnych pytań wpada prosto w Twoje ramiona. Nazbieraj jej jak najwięcej. Ona napoi Cię słodką motywacją, nakarmi kreatywnością i zainspiruje do tworzenia własnego menu całkiem nowych sposobów na piękną pracę z dzieckiem.

Nie obawiam się już samodzielności w swoim zawodzie. Odkryłam, że to, co robię, nabiera barw, pracuję intensywniej i odważyłam się inspirować samą siebie! Forum mobilizuje do twórczego działania. Pozwoliłam sobie na lampkę pięknej energii, która jeszcze mocniej otworzyła przede mną drzwi nowych możliwości.

Napisałam Ci o tym, bo chcę abyś wiedział, jakie to dla mnie szalenie ważne. Całuję.

Twoja Izabela.

***
List od Piotra…

Izulku mój!

Do tej pory byłem pewien, ze kochasz tylko lawendę, którą Ci przywiozłem z Prowansji, waniliowe lody i espresso w naszej kawiarni na placu Św. Marka. Ale teraz już wiem, że się myliłem. Kochasz swój zawód, a Forum, o którym przez ostatni miesiąc piszesz w niemal każdym liście do mnie, jest ważnym etapem na Twojej zawodowej drodze. Mógłbym poczuć się zazdrosny. Ale tylko się przekomarzam. A łączenie pasji z zawodem? Nie ma nic piękniejszego w życiu, jak robić coś, co się kocha. I to jeszcze z wzajemnością. Przecież te dzieciaki Cię uwielbiają! Wiesz Iza, lubię, gdy piszesz o tym, co daje Ci tak wiele radości i satysfakcji. Przynajmniej czuję się trochę usprawiedliwiony, że nie ma mnie przy Tobie. Cieszę się razem z Tobą z Twoich sukcesów, choć wiele z nich pewnie rozumiem na opak, a sensu wielu z nich nawet nie jestem w stanie pojąć. Mimo to czuję z Twoich listów, że to wydarzenie to nie tylko samodoskonalenie. To dla Ciebie coś więcej. Niestety, ja nie potrafię tego nazwać.

Chciałoby się zarazić tym zawodowym spełnieniem, które znajduję na marginesach Twoich listów. Czytam pomiędzy wierszami, że w imponującym dla Ciebie stylu wyprosiłaś za drzwi wszystkie zawodowe znaki zapytania. Chciałbym uciec z tej męczącej mnie już delegacji, chciałbym słuchać, co masz do powiedzenia o czymś dla mnie całkiem obcym, a wciągającym niezrozumiale i aż dziwnie. Pisz do mnie. Codziennie czytam Twoje listy i widzę w nich, jak zaczynasz w siebie nareszcie wierzyć. Podoba mi się ta zmiana. Wiesz, niezły gość z tego Roberta, o którym pisałaś. Robi sporo dobrego dla nauczycieli. Przecież Ty, Iza, chodzisz na różne szkolenia, wykłady, konferencje, a żadne nie wywarło na Tobie jeszcze takiego wrażenia! To niesamowite. Ten facet jest naprawdę świetny w tym co robi! Jest perfekcyjnie przygotowany. Skoro większość podchodzi do tego całego Forum tak jak Ty (chociaż Ty jesteś przecież wyjątkowa), powinni o tym napisać np. w Wyborczej. Świat powinien dowiedzieć się o tym wydarzeniu. Wreszcie Ktoś pomyślał o nauczycielach, podał im rękę, wysłuchał ich. I zaprosił do wspólnej dyskusji, do mądrego, fajnego dialogu. Wiesz Izulku, o Twoim zawodzie nie wiedziałem za dużo. Nie zdawałem sobie sprawy, ile przeróżnych emocji towarzyszyć może tej pracy. Jak spotkam kiedyś tego Roberta, podziękuję mu za to, że docenił starania mojej żony i wielu innych nauczycieli. I za to, że co roku dostrzega ich na forum społecznej huśtawki publicznej; że dzięki niemu w jednym miejscu spotykają się ludzie z całej Polski, aby dzielić się swoją wiedzą, motywacją i nieustanną chęcią przemieniania świata – tak to ładnie nazywasz? Taki sens szkoleń to rozumiem. To ma sens. Twoja praca ma sens. To idea nie tylko szkolenia, ale „idea jednego miejsca”, w którym spotykają się setki osób, które myślą i działają na tysiące przeróżnych sposobów, ale mimo różnic tworzą fantastyczną jedność. Chciałbym, abyś otoczona taką fajną energią, przywitała mnie, gdy przyjadę. Czuję, że to wydarzenie umocni Cię, uniesie i doda sił w trudniejszych momentach, kiedy zadasz sobie pytanie: czy warto?

Uściski, Piotr.

***
www.forum.blizejprzedszkola.pl