Czy jedynak jest gorszy niż dziecko mające rodzeństwo? Czy jedynaczka może być szczęśliwa?
O zaletach posiadania rodzeństwa wie każdy, kto ma brata lub siostrę. Relacje między rodzeństwem są przeróżne i kształtują człowieka w wielu sferach. Mając rodzeństwo uczymy się przede wszystkim współpracy z drugim człowiekiem. Wspólne zabawy, walka o zabawki, spędzanie czasu, wykonywanie czynności, rozmowy rozwijają wnętrze, uczucia, emocje. Owszem, często pojawiają się konflikty i napięcia. Ale dość szybko są rozwiązywane i puszczane w niepamięć,
bo przecież jest przyjemniej mieć kogoś obok siebie… Można byłoby wypisać tu szereg korzyści z posiadania rodzeństwa.
Czy w takim razie jedynak już na starcie ma trudniej niż dziecko mające brata lub siostrę? Czy z tego powodu jest gorszy? Rozpieszczony? Musi być leniwy? Zadufany
w sobie? Opryskliwy?
Moim zdaniem NIE. I pewnie większość z Was także jest tego zdania, bo kto jak nie nauczyciel wychowania przedszkolnego ma możliwość obserwacji dziecięcych relacji.
Jedynak może być leniuszkiem, ale dziecko mające troje rodzeństwa również. Jedynaka mogą wyręczać rodzice, a kolejne dziecko – jego starsze rodzeństwo. A może być tak,
że jedynak jest pracowitym sumiennym dzieckiem, bo tak go rodzice wychowują. Natomiast dziecko mające rodzeństwo uczy się obserwując swego brata lub siostrę.
Tak samo jest z pozostałymi sytuacjami.
Wiele zależy od wychowania dziecka przez rodziców. Bycie jedynakiem, jak i dzieckiem mającym rodzeństwo, ma swoje plusy i minusy. Jednak to miłość rodziców jest kluczowa. To oni mają największe zadanie w życiu małego człowieka. Nie jest to łatwe zadanie ani krótkoterminowe. Odwrotnie, jest pełne wyzwań, zwrotów akcji i trwające całe lata. Ale tak jesteśmy stworzeni. Jesteśmy odpowiedzialni za nasze decyzje. I trzeba to docenić i pamiętać o tym.

Rodzice mający jedno dziecko są bombardowani pytaniami babć, dziadków, znajomych o to „kiedy następne?”. Pojawia się wtedy niezręczna cisza. Z wielu powodów.
Tylko rodzice wiedzą jak to pytanie boli bądź irytuje. Przyczyny są przeróżne i nie nam
je oceniać. Możemy jedynie zachować się taktownie i nie wściubiać nosa w nie swoje sprawy lub RAZ delikatnie zapytać. Rozumiem, że dziecko jest wielką radością dla większości ludzi. Ale w obecnym czasie nie każda rodzina może się pochwalić gromadką pociech.
Przyczyny są przeróżne. Młodzi rodzice (i nie chodzi mi tu tylko o wiek rodziców) nie są gotowi na kolejnego potomka z powodu braku własnego kąta, samodzielności, pracy, doświadczenia… Lub przeciwnie, chcą się dorobić swojego mieszkania, spełniać zawodowo, rozwijać w wielu dziedzinach, podróżować, a uważają, że dziecko odsunie
te plany. Część związków po prostu chce mieć tylko jedno dziecko lub dojrzewa do decyzji o powiększeniu rodziny. Ale są i takie sytuacje, gdzie kolejne dziecko nie może się pojawić z powodów zdrowotnych rodziców. Ciągły pęd, stres, odkładanie zakładania rodziny na dalsze, dojrzalsze lata odciska swoje piętno. Często mimo wielu chęci i prób jest już za późno. I pytanie „kiedy następne” dziurawi serce, powoduje wyrzuty sumienia i buduje niechęć do pytającego.
Piszę o tym, ponieważ koleżanka z grupy Sylwia kiedyś napisała do mnie z prośbą o polecenie bajki o jedynaku. Szczerze, nie znam takiej. Jest całe mnóstwo bajek jak przygotować dziecko na powitanie rodzeństwa, przedstawiających przygody dzieci, ale o jedynaku nic nie znalazłam. Może wy macie coś godnego polecenia? Chętnie poznam tytuły.
Był to impuls do napisania opowiadania na ten temat. Sylwii się przydało. Ja schowałam je do szuflady, by kiedyś przeczytać je Dorotce i moim przedszkolakom właśnie wtedy, gdy ten temat będzie potrzebny.
Zapraszam do czytania i podzielenia się swoją opinią. Może się Wam przyda w pracy?
Opowiadanie/list: Szczęście jedynaczki
Cześć!
Agnieszka Czeszewska
Mam na imię Magdalenka. Mam 4 lata i chodzę do przedszkola do Mróweczek. Nasza pani jest bardzo miła. Wymyśla fajne zabawy. Na przykład malujemy farbami niebo, układamy z klocków zwierzęta. Albo śpiewamy zabawne piosenki, słuchamy bajek
z naszego kącika książki. Czasami lepimy dżdżownice z plasteliny lub rysujemy kredkami. Lubię zajęcia z panią.
Mieszkam w domu z mamą i tatą. Mamy podwórko, a na nim huśtawkę, rowerek
i miejsce, gdzie rosną kwiatki. Jestem jedynaczką. To znaczy, że nie mam ani brata,
ani siostry.
A bardzo bym chciała mieć rodzeństwo.
Jakbym miała siostrę, mogłabym się z nią bawić w domu lalkami w przedszkole,
albo czesać jej fryzury, rysować pieski i koniki. A nawet udawać, że gotujemy pyszny obiad dla mamy
i taty. Mogłybyśmy razem oglądać moje książeczki. Mama kupuje mi takie fajne bajki! Mają śliczne obrazki i ciekawe historie. Z bratem bym budowała z klocków trasę dla aut, układała puzzle z samochodami, grzebała patykiem w kałuży. Jakby
mi się chciało, biegała i grała w piłkę na podwórku albo razem z tatą byśmy zrobili domek dla ptaków!
Ale jestem sama. Smutno mi. Nie mam w domu dziecka, z którym mogłabym
się bawić.
Ciągle pytam mamę i tatę, kiedy będę miała rodzeństwo. Rodzice mówią, że dzieci są z miłości. Mówią mi, że miłość to dbanie o drugą osobę. A moi przecież się tak kochają! To powinnam mieć dużo braci i sióstr!
Przecież mama dba o nas. Gotuje pyszne obiadki. Kotlecik, ryż i buraczki są najlepsze. Tata zajada buraczki i aż się cieszy z tego, i gładzi po brzuchu. Mamusia robi też najpyszniejsze naleśniki, z masłem orzechowym i dżemem porzeczkowym od babci Joli. Tatuś odkurza, pomaga zrobić pranie, zakupy, kosi trawę i przycina krzaczki na podwórku. Rodzice dbają o mnie przytulając mnie, kąpiąc, czytając bajki, zabierając na spacer do lasu.
Ja też dbam o nich. Sprzątam zabawki z dywanu, wsypuję karmę do miski naszego pieska, pomagam wyjąć kubeczki ze zmywarki, sama ubieram się i myję zęby.
To skoro jest miłość w domu, to dlaczego nie mam rodzeństwa? Jestem jedna? Zapytałam ich. Usiedli ze mną na kanapie w salonie. Powiedzieli, że czasami jest tak, że nawet jak jest dużo miłości w domu, to nie może pojawić się drugie dziecko. U nas tak właśnie jest. Wszyscy się kochają, dbają o siebie i jestem ja, mamusia i tatuś.
Rodzice powiedzieli mi, że jestem ich skarbem w ich sercach. Bardzo mnie to ucieszyło. Przecież skarb jest bardzo cenny. A serce jest najważniejsze w ludziach. Zapytali, dlaczego chcę, by w domu było jeszcze inne dziecko. Powiedziałam, że nie mam z kim się bawić i mi przykro.
Mama przyniosła album z naszymi zdjęciami. Zaczęliśmy go wszyscy oglądać. Byliśmy na nich my. Mamusia, tatuś i ja. Zdjęcia na początku albumu pokazywały jak byłam bardzo mała. Taka różowa, pomarszczona pyza. Tatuś powiedział, że był bardzo dumny, gdy wziął mnie pierwszy raz na ręce. Na każdym zdjęciu byłam trochę starsza. Zawsze byłam z rodzicami.
Na każdym zdjęciu byliśmy tacy szczęśliwi! O, na tym na przykład mama karmi mnie zupą, a ja ją wylałam z miseczki. Na tym tata nosi mnie na barana. Tutaj jesteśmy
w parku i karmimy kaczki. A tu pojechaliśmy do babci i daję jej laurkę. Na zdjęciach było pokazane jak razem z rodzicami piekłam pierniczki, układałam puzzle, rysowałam kredkami domek. Dużo tych zdjęć!
Mama zapytała, czy mi jest nudno w domu. Nie, nie nudzę się. Zawsze coś robię.
A to słucham słuchowisk w swoim pokoju leżąc na łóżku. Lubię bardzo słuchać ,,Brzydkie kaczątko” albo ,,Calineczkę”. Kaczątko i Calineczka też nie mieli prawdziwego rodzeństwa. A na końcu bajki byli szczęśliwi. Czyli jedynaczka nie musi się smucić.
Często maluję farbami albo lepię z plasteliny. Uwielbiam to. Często z mamą gotuję. Pomagam jej obrać jajko, kroję plastikowym nożykiem banana. Albo pomagam przy praniu wyciągając je z pralki. Z tatą oglądam filmy o kosmosie. Pokazuje mi książki
z obrazkami planet. Udajemy, że zwiedzamy którąś z nich. Zawsze przy tym
się śmiejemy.
Przypomniałam sobie o tych zabawach z rodzicami. Pomyślałam, że nie jestem sama w domu. Jestem z mamą i tatą. Robię z nimi dużo superaśnych rzeczy. Mają dla mnie czas. Są ze mną. Nawet gdy są zmęczeni po pracy.
Rodzice zawsze mnie przytulą, pocałują, wezmą na kolana. Każdego dnia siedzimy przy stole w kuchni i jemy pyszne jedzonko. Później idziemy z psem na spacer. Oglądamy jak zmienia się przyroda. Czasami pada deszcz i bierzemy parasol.
Czasami świeci słońce i jest gorąco. Po spacerze bawimy się w salonie. Na przykład układamy domek z klocków. Później jest kąpiel z bąbelkami i słuchanie bajki w łóżku. A na dobranoc mama i tata dają mi buziaka, otulają kołderką i mówią, że mnie kochają.
Nie jestem sama. Jestem kochana. Cieszy mnie to. Uwielbiam moją rodzinę. Jedynaczka też może być szczęśliwa. Ja jestem. Teraz to wiem.
Moim marzeniem jest mieć troje zdrowych dzieci. Ale dość późno zabrałam się za tworzenie rodziny i może być ciężko. Pragnęłabym, by Dorotka miała rodzeństwo. Jednak dziecko jest owocem dwojga ludzi i łaski bożej, więc wierzę, że przyjdzie ten dzień, w którym wszystko się wyjaśni. Obecnie jestem 31-letnią mamą Szczęśliwej
8-miesięcznej jedynaczki.

___________________________________________________________________________________
Agnieszka Czeszewska – młoda mama i nauczycielka wychowania przedszkolnego
w Białogardzie. Prowadzi swojego czytelniczego bloga Z książką w sercu, na którego serdecznie zapraszamy!