Tuż po tym, gdy mama odebrała Marysię z przedszkola, dziewczynka zaczęła
z podekscytowaniem opowiadać o tym, co wydarzyło się w jej grupie ostatniego dnia przed wakacjami.
– Pomogliśmy pani posprzątać salę, poukładaliśmy gry na półkach, klocki włożyliśmy do odpowiednich pudełek, autka zaparkowały na swoich miejscach, lalki odłożyliśmy do ich domku. Bo wiesz, nasza sala będzie miała wolne w wakacje i w czasie dyżuru żadne dzieci nie będą się w niej bawić. Oprócz tego rozmawialiśmy o tym gdzie pojedziemy na wakacje, pani przypomniała nam duuużo zasad bezpieczeństwa.
– To chyba dobrze, że aż tyle rzeczy udało wam się zrobić w ciągu jednego dnia? – zapytała mama.
– No niby tak, bo zostawiamy salę przygotowaną dla innych dzieci, wiemy, jak się bezpiecznie zachować w czasie wakacji. Ale mimo wszystko jest mi smutno, że po wakacjach nie wrócę już do przedszkola tylko będę musiała iść do szkoły.
– Wiem, że jest ci smutno, Marysiu. Ale taka jest kolej rzeczy – dorastamy. Najpierw przechodzimy
z grupy do grupy w przedszkolu, później z klasy do klasy w szkole aż w końcu stajemy się dorośli.
– Ale to wcale nie jest fajne. Przecież już się zżyliśmy a w szkole pewnie nas rozdzielą.
– Pewnie was rozdzielą, ale dzięki temu poznasz nowe osoby, które być może polubisz tak samo jak dzieci ze swojej przedszkolnej grupy. …
Wróciwszy do domu, Marysia zaczęła wyciągać ze swojego plecaka swoje skarby – prace plastyczne, rysunki od koleżanek, mapy skarbów i jeszcze jedną rzecz.
– Mamo, zapomniałam o tym! Zobacz! Dostaliśmy to dziś od naszej pani! – dziewczynka trzymała
w ręce słoik.
– A co to takiego? – zaciekawiła się mama, biorąc słoik do ręki.
– To wakacyjna lista zadań do zrobienia! W każdą niedzielę wieczorem mamy wyciągać jedną karteczkę, na której będzie zapisane zadanie na cały tydzień! Ciekawe, jakie zadania nam pani wymyśliła! Pewnie będzie coś o posprzątaniu pokoju albo pomaganiu rodzicom…
BĄDŹ DOBRY DLA SIEBIE I INNYCH
W pierwszą wakacyjną niedzielę, wieczorem, tuż przed zaśnięciem, Marysia wylosowała pierwszą karteczkę. A ponieważ od jakiegoś czasu potrafiła już sama czytać, nie poprosiła mamy o pomoc tylko sama przeczytała to, co było napisane na karteczce.
– Bądź dobry dla siebie i innych… Mamo, o co chodzi?
– Marysiu, myślę, że waszej pani chodziło o to, żebyście dostrzegali, kiedy innym dzieje się krzywda, żebyście pomagali innym, gdy tego potrzebują. I żebyście sami nie wyrządzali krzywdy ani przykrości drugiemu człowiekowi.
– To akurat wiem! Przecież jeżeli zrobię coś złego innej osobie, z pewnością będzie jej przykro. Staram się też zawsze pomagać, kiedy zaczyna się jakaś kłótnia w naszej grupie.
I jest mi przykro, kiedy widzę, jak inni niszczą przyrodę. Ale o co chodzi z tym, że mamy być dobrzy dla siebie.
– Córeczko, być dobrym dla siebie to dbanie o swoje zdrowie, spotkania z przyjaciółmi, odpoczynek… Czasami być dobrym dla siebie oznacza być samym, bo samotności też czasami potrzebujemy, żeby odpocząć.
– A czy być dobrym dla siebie, to też bawić ulubionymi zabawkami?
– Tak Marysiu, to też jest forma być dobrym dla siebie, ponieważ spędzasz czas na tym, co lubisz.
– Hmmm… Mamo, a czy możemy zrobić listę rzeczy, które oznaczają bycie dobrym dla innych i dla siebie?
– Możemy Marysiu. Ale jutro. Teraz obie idziemy już spać…
MIERZ WYSOKO
– No nie, z tym zadaniem to pani przesadziła! – Marysia nie wiedziała, co zrobić z zadaniem
o wysokim mierzeniu.
– Dlaczego tak uważasz? – mama zajrzała Marysi przez ramię, odczytując na kartce kolejne zadanie wylosowane ze słoika.
– Przecież ja jestem najniższą dziewczynką z grupy! Jak w takim razie mam zmierzyć coś wysokiego?
– Marysiu, zadanie „mierz wysoko” wcale nie oznacza tego, że masz wyciągnąć linijkę
i mierzyć rzeczy.
– Nie? – Marysia wyglądała na zaskoczoną – To co w takim razie mam robić, skoro nie mierzyć?
– Mierzyć właśnie powinnaś, kochanie. Mierzyć wysoko oznacza, że nie powinnaś stawiać przed sobą zadań, które zrobisz z łatwością. Wręcz przeciwnie – powinnaś wyznaczać sobie takie zadania, które sprawią ci trudność, przy których trzeba będzie się zmęczyć, których może nie zrealizujesz w całości.
– Nie rozumiem. Po co mam wymyślać sobie trudne zadanie, których nie wykonam?
– Wcale nie wiesz, czy ich nie wykonasz. Ale jeżeli nie spróbujesz, nie będziesz wiedziała. Czasami zadanie uda ci się wykonać, czasami nie. Będą zadania, które sprawią ci wiele trudności, ale je zrealizujesz. Takie zadania pokażą ci, że jeżeli postawisz sobie na drodze zadanie trudne i mu podołasz, będziesz czuła radość dużo większą, niż gdy wykonasz zadanie łatwe, którego wykonania jesteś pewna…
CIESZ SIĘ Z MAŁYCH RZECZY
– Marysiu, co dzisiaj wylosowałaś ze swojego słoika? – zapytała mama.
– Że mam się cieszyć z małych rzeczy. Tylko nie wiem, co z tym mam zrobić. Bo co, mam się cieszyć, widząc klocek lego?
– Myślę, że i klocek lego może wywołać uśmiech na twarzy (mogą też wywołać płacz – pomyślała mama – gdy się na nie nadepnie…). Z pewnością taki klocek będzie cieszył, gdy akurat tego jednego braknie ci do budowy domku dla lalek i znajdziesz go na samym dnie pudełka.
– A, czyli od dziś będę się cieszyć na widok klocków lego. Okej, może być.
– Oprócz tych klocków, można cieszyć się też z innych rzeczy. Na przykład z tego, że jest ładna pogoda i możemy wyjść pobawić się na podwórko. Albo z tego, że jedziemy na wakacje w góry – mimo, że chciałaś jechać nad morze. Za chwilę pójdziesz do szkoły. Mam nadzieję, że będziesz się cieszyć z każdej oceny, którą dostaniesz, nie tylko z piątek i szóstek.
– Ale przecież to są najlepsze oceny, jak mam się cieszyć z niższych ocen? – zapytała Marysia.
– Mam nadzieję, że będziesz cieszyć także z czwórek i trójek – bo ja na pewno będę się z nich cieszyć. Wiadomo, piątki i szóstki są fajne, ale czasami zdobycie trójki z trudnego dla ciebie przedmiotu cieszy bardziej, niż zdobycie szóstki przedmiotu, który nie sprawia ci trudności.
– Myślisz, że uda mi się cieszyć z trójek?
– Mam taką nadzieję. A tymczasem chodź, będziemy się cieszyć z tego, że znalazłyśmy pasujące do naszej budowli lego…
UWIERZ W SIEBIE
– Mamo, co to znaczy „uwierz w siebie?” – zapytała Marysia.
– A dlaczego o to pytasz? – mama spojrzała na dziewczynkę.
– Bo dziś wylosowałam takie zadanie ze słoika od pani z przedszkola.
– A, dziś niedziela… – mama usiadła obok Marysi
– Niedziela niedzielą, ale co to znaczy, że mam uwierzyć w siebie? – Marysia wierciła się na łóżku, oczekując od mamy odpowiedzi.
– Uwierzyć w siebie, córeczko, oznacza, że nie możesz się poddawać. Nawet, jeżeli coś ci się nie uda, zawsze możesz powtórzyć to zadanie i spróbować wykonać je jeszcze raz. Ale nigdy nie możesz się poddać. Są takie chwile, że mamy ochotę powiedzieć „i tak mi się to nie uda, to nie ma sensu”. Ale później okazuje się, że za którymś razem wykonanie zadania przyszło nam już łatwiej niż wcześniej a satysfakcja z jego wykonania jest ogromna. Zawsze musisz mówić sobie, że ci się uda, że potrafisz, że możesz.
– Czyli muszę po prostu pamiętać, żeby wszystkie rozpoczęte zadania kończyć, nawet, jeżeli będą trudne? I nawet, jeżeli będę myślała, że mi się nie uda?
– Dokładnie tak, Marysiu. Nigdy nie możesz się poddawać. Zawsze musisz wierzyć w swoje możliwości.
BĄDŹ BLISKO, GDY KTOŚ TEGO POTRZEBUJE
– Mamo, potrzebujesz mnie? – zapytała Marysia.
– Co to za pytanie, oczywiście, że cię potrzebuję – mama wyglądała na zaskoczoną pytaniem.
– To w takim razie siadam blisko ciebie, bo mnie potrzebujesz.
Mama w dalszym ciągu nie do końca wiedziała, o co Marysi chodzi.
– Marysiu, ale ja potrzebuję ciebie zawsze, nieważne, czy siedzisz blisko mnie, czy bawisz się na podwórku z koleżankami.
– No ale kolejne zadanie od pani brzmi „bądź blisko, gdy ktoś tego potrzebuje”. A Ty mnie potrzebujesz, więc siedzę obok. I w takim razie już zawsze będę obok ciebie.
Mama nie zdążyła jeszcze odpowiedzieć Marysi na jej deklarację, gdy dziewczynka zerwała się na nogi i patrząc na mamę zapytała:
– A czy tata też mnie potrzebuje?
– Tak, Marysiu, tata też cię potrzebuje.
– To jak ja mam to zrobić, żeby być obok Was zawsze? Przecież się nie rozdwoję! Pracujecie przecież w różnych miejscach, nie dam rady być w jednym czasie obok ciebie i obok taty! – Marysia nie wiedziała, jak wybrnąć z tej sytuacji.
– Córeczko, my z tatą zawsze będziemy cię potrzebować. Nieważne, czy będziesz miała lat siedem, siedemnaście czy trzydzieści siedem. Nieważne też, czy będziesz mieszkała jeszcze
z nami, czy – gdy dorośniesz – wyprowadzisz się z domu. Myślę, że waszej pani chodziło
w tym zadaniu o to, żeby zauważać drugiego człowieka. Gdy widzisz, że ktoś jest smutny, że ktoś ma problem, kłopot – zapytaj, czy możesz mu pomóc. Czasami wystarczy przy kimś posiedzieć. Czasami pomaga rozmowa. Jednak nigdy nie narzucaj pomocy, a ją proponuj. Wtedy druga osoba będzie wiedziała, że może na ciebie liczyć.
– Ale powiedziałaś, że ty zawsze mnie potrzebujesz. To ja już nic z tego nie rozumiem.
– Marysiu, jesteś moją córką. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, dlatego zawsze już będę cię potrzebowała.
– Obojętnie, czy będę akurat w domu czy w szkole?
– Tak Marysiu, obojętnie.
– No to dobrze. To ja już chyba pójdę spać. Dobranoc mamo! I wiesz co? Ja też cię potrzebuję…
DOSTRZEGAJ PIĘKNO OTACZAJĄCEGO CIĘ ŚWIATA
Kolejna wakacyjna niedziela upłynęła Marysi i jej rodzinie na pakowaniu się przed wyjazdem w góry. Marysia w dalszym ciągu nie była przekonana do tego pomysłu. No bo gdzie będzie szukała muszelek, skoro w górach nie ma plaży? Gdzie będzie budowała zamki z piasku? Gdzie popłynie statkiem? Nie chciała jednak zaprzątać rodzicom tym głowy, bo oni akurat bardzo cieszyli się na ten wyjazd. Mówili, że będą całą rodziną chodzili na długie spacery, przygotują ognisko z kiełbaskami. Marysi jednak będzie brakowało tych muszelek…
Gdy rodzice sprawdzali z listą, czy wszystko już jest spakowane, Marysia wzięła do ręki swój słoik z zadaniami na wakacje i wylosowała kolejną karteczkę. Przeczytała na niej „dostrzegaj piękno otaczającego cię świata”. Długo zastanawiała się, o co pani mogło chodzić. I kiedy popatrzała na swoją spakowaną walizkę, która tym razem ruszy w góry a nie nad morze, chyba w końcu to zrozumiała. Nieważne, gdzie pojadą. Nieważne, czy będą to wakacje
w Polsce czy za granicą. Nieważne, czy będą to góry, czy morze. Nieważne, czy gdziekolwiek pojadą. Ważne jest przede wszystkim to, że będą razem – mama, tata i Marysia. Kiedy będą razem, wszędzie będzie dobrze. A może te górskie widoki wcale nie będą takie złe? Może te długie spacery pozwolą na odkrycie jakiś magicznych miejsc? Może kiełbaska
z ogniska nie będzie tym samym, co nadmorskie gofry, ale okaże się, że też jest smaczna? Może uda się spotkać w lesie jakieś zwierzęta? Może te góry to wcale nie jest taki zły pomysł?…
NIE BÓJ SIĘ OKAZYWAĆ SWOICH EMOCJI
– Mamo, czy ja okazuję swoje emocje? – Marysia weszła do kuchni, trzymając w ręce karteczkę z zadaniem ze słoika.
– Zastanówmy się. Gdy żegnałaś się z przedszkolem, byłaś smutna. Gdy podjęliśmy z tatą decyzję, że w tym roku pojedziemy w góry a nie nad morze, byłaś zła. Gdy spotykasz na podwórku swoje koleżanki, jesteś szczęśliwa…. Tak, okazujesz swoje emocje.
– To dlaczego zadanie od pani brzmi „nie bój się okazywać emocji”? Przecież właśnie mi powiedziałaś, że ja to potrafię.
– Marysiu, emocje to bardzo trudny temat. Ty potrafisz je okazywać. Potrafisz pokazać, że jesteś szczęśliwa, zła, smutna czy przestraszona. Ale są dzieci, które tego nie potrafią. Zdarza się też tak, że gdy dorastamy, mamy wrażenie, że nikt nas nie rozumie. Dlatego też dorośli potrafią udawać, że się cieszą, gdy tak naprawdę są smutni.
– Ale dlaczego dorośli tak robią? Przecież jak ja jestem smutna, to nie potrafię się wtedy uśmiechać.
– Czasami są sytuacje, kiedy dorośli udają, bo wydaje im się, że tak jest lepiej.
– Nic z tego nie rozumiem. To może ja mam płakać, kiedy jestem szczęśliwa? Albo uśmiechać się, kiedy jestem przestraszona?
– Wręcz przeciwnie! I właśnie o to chodzi w tym zadaniu – żeby zawsze mówić o tym, co jest w tobie. Jeżeli jesteś szczęśliwa – mów o tym. Jeżeli jesteś smutna – powiedz, dlaczego. Jeżeli się czegoś boisz – masz do tego prawo. Tylko nigdy nie udawaj.
– Chyba mi się to uda. Skoro do tej pory mi to wychodziło. Dobra, spróbuję – bardzo się cieszę, że jutro będziemy malować mój pokój i że pojedziemy wybrać biurko i krzesło, które staną pod oknem!
BĄDŹ SOBĄ
W ostatnią wakacyjną niedzielę, Marysia usiadła z mamą na łóżku, trzymając w ręku słoik. Była w nim ostatnia kartka – ostatnie zadanie na wakacje.
– To co, otwieramy? – zapytała mama.
– Nie wiem, czy chcę… – Marysia trzymała słoik w ręce i intensywnie się w niego wpatrywała.
– Dlaczego nie wiesz, czy chcesz? – mama wyglądała na zaskoczoną.
– Bo jeżeli otworzę ten słoik i wylosuję tą kartkę, to będzie takie ostateczne pożegnanie
z przedszkolem. Do tej pory nie myślałam jeszcze o tym, że za chwilę idę do szkoły. A teraz, gdy ze słoika zniknie ostatnia kartka, zniknie też przedszkole…
– Marysiu, przedszkole nie zniknie. Zawsze będzie w twoim sercu. To tam nauczyłaś się wielu rzeczy, które zostaną z tobą na całe życie. To tam poznałaś swoje koleżanki i kolegów,
z którymi będziesz teraz przebywała w szkole. W przedszkolu spędziłaś wiele pięknych chwil, które uwiecznione są na zdjęciach. Jeżeli będziesz pielęgnować wspomnienia o nim, to przedszkole zawsze będzie dla ciebie ważnym etapem twojego życia.
– Na pewno? – Marysia spojrzała na mamę.
– Mam pomysł, który ci w tym pomoże. Ale będziemy musiały wyciągnąć tą ostatnią kartkę, żeby ten pomysł zrealizować.
– Co to za pomysł? – zapytała Marysia.
– Pomyślałam, że kupimy ramkę na zdjęcia i włożymy w nią wszystkie karteczki z zadaniami. Będziesz mogła ta ramkę postawić sobie na biurku. Dzięki temu przedszkole zawsze będzie blisko ciebie. Tylko wiesz, do tej ramki potrzebujemy jeszcze tej ostatniej karteczki…
– No dobra, to wyciągam – Marysia otworzyła słoik i wzięła do ręki ostatnie wakacyjne zadanie – Bądź sobą. Ale mamo, przecież ja jestem sobą, Marysią. A nie tobą.
– I tak powinno pozostać. Nie próbuj nigdy upodobnić się do kogoś innego. Zawsze miej swoje zdanie, idź swoją drogą. I nigdy się nie zmieniaj…
______________________________________________________________________________
Karina Perkowska – nauczycielka wychowania przedszkolnego w Miejskim Przedszkolu Nr 34 im. Jasia i Małgosi w Katowicach.